Strony

środa, 15 marca 2017

Matka swojej córki - Iwona Małgorzata Żytkowiak

Poruszający portret matki widzianej oczami córki, która też jest matką… Nina po śmierci męża zostaje sama. Dzieci usamodzielniły się, a świat zdaje się o niej zapomniał. W obronie przed samotnością wychodzi ponownie za mąż za Lucjana, mężczyznę z bagażem doświadczeń i przyzwyczajeń. Chce być tak kochana jak bohaterki filmów, nie odmawia sobie prawa do bycia kobietą. Maluje na czerwono usta, jest świadoma swego ciała, ma tęsknoty, z których nie umie, a może nie chce się wyzwolić. Czy małżeństwo jest w stanie uszczęśliwić Ninę, która marzy o wielkiej miłości? To również opowieść o Joannie – córce, która z niechęcią patrzy na poczynania matki. Nie widzi, że bagaż życia i doświadczeń Niny jest przepełniony. Nic więc dziwnego, że stało się to, co się stało…  „Wszystko o mojej matce” – opowieść o nadziei, zrozumieniu i wybaczeniu. Dwie historie: matki i córki, Joanna i Niny. Kobiet, które nie potrafią żyć obok siebie, kobiet, które nie potrafią żyć bez siebie…

Okładka: miękka
Ilość stron:  272
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Doskonale zapamiętałam Iwonę Małgorzatę Żytkowiak po lekturze Świata Ruty, który wbił mi się w pamięć. Wiedziałam, że "Matka swojej córki" to nie będzie lekka i relaksująca lektura, ale nie przypuszczałam, że tak mną wstrząśnie. Alkoholizm u bliskich osób odciska swe piętno na wszystkich wokół, choć sami pijący wypierają się swej choroby. Autorka przedstawia nam obraz matki alkoholiczki widziany oczami jej  córki, ale również poznajemy punkt widzenia samej Niny  i jej siostry Zyty.

Nina, główna bohaterka powieści, jest kobietą w kwiecie wieku, która ma dorosłe dzieci i drugiego męża, Lucjana. Elegancka, lubiąca się modnie ubrać. Jednak kobieta ma skłonność do topienia swoich smutków i żali w alkoholu, kupuje małe buteleczki i oszukuje sama siebie. Jej alkoholizm wzmógł się po śmierci męża, a piwo pozwalało zasnąć. Potem sięgała po mocniejsze trunki, aby samotność nie była taka straszna. Poznała Lucjana, znowu miała towarzystwo i oparcie, jednak mąż okazał się straszną sknerą i kobieta piła, aby się oderwać od rzeczywistości. O jej piciu wiedziała siostra i wyrażała swoje zdanie na ten temat - bez skutku. Wiedziała i córka, Joanna, która po nocach jechała do matki wezwana przez pijaną kobietę. Sama wplątana w toksyczny związek, motała się miedzy matką, a mężem. Wreszcie Nina trafiła do szpitala w stanie zatrucia alkoholowego. Czy to da jej do myślenia?

Dla mnie "Matka swojej córki" jest przerażająca i prawdziwa aż do bólu. Sama stykałam się z podobnymi sytuacjami jak Joanna, na szczęście to nie byli moi rodzice, ale równie bliska osoba.  Alkoholizm kładzie swoją dłoń na wszystkich bliskich alkoholika, a najgorsza jest bezsilność, bo alkoholik sam musi chcieć przestać pić. Nie można go zmusić... niestety.
Czytałam i miałam ochotę odłożyć książkę , nigdy do niej nie wracać i zapomnieć, ale nie dało się. Kilka godzin i ją przeczytałam, z łzami w oczach i ściśniętym sercem.
Iwona Małgorzata Żytkowiak daje czytelnikowi niezłego kopa i przewraca mózg do góry nogami, To jest naprawdę mocna książka, a przy tym bardzo głęboka. Mnie poruszyła i łatwo się jej nie pozbędę z mojej głowy....



6 komentarzy:

  1. Nie znam ani tej książki, ani o samej autorce nie słyszałam. Cieszę się, że dzięki Tobie mogłam usłyszeć o kolejnej wartościowej książce, po którą z miłą chęcią sięgnę, niezależnie od emocji jakie we mnie wywoła.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam. Poprzednia książka autorki na mnie także zrobiła ogromne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki twojemu blogu poznaję tyle wspaniałych książek... Tak dużo książek, tak mało czasu... Pozdrawiam

    itneverendsblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Życiowy temat, książkę mam na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tytuł mnie zaintrygował, a recenzja przekonała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie powieści, chociaż przeżywam je bardzo mocno. Cieszę się, że ten tytuł czeka na moim czytniku.

    OdpowiedzUsuń