Połowa lat osiemdziesiątych. Polska pogrążona w kryzysie i szarej beznadziei. Ania Kropelka mieszka z prababcią, babcią, dziadkiem i kotem Dziurawcem w małym, cichym, trochę nudnym miasteczku. Każdy tutaj żyje życiem innych i marzy o ucieczce za ocean, ale niewielu decyduje się na ten krok. Wolą czekać na cud. Tylko mamie Ani się udało. Jednak Ania nie chce wyjeżdżać. Kocha swoje miejsce na ziemi.
Sentymentalna podróż do czasów, kiedy każde mieszkanie zdobiła meblościanka, w supersamach walczyło się o frykasy na kartki, na listach przebojów królowała Sabrina i tylko uczucia były takie jak dziś. Przyjaźń i miłość tak samo słodkie, a rozczarowanie i odrzucenie – gorzkie
Okładka: miękka
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Babie lato
Po serii mocnych wrażeń, które sobie zaserwowałam, dla odmiany sięgnęłam po sprawdzoną serię kobiecą "Babie lato" - przeczytałam już z niej 4 książki i za każdym razem świetnie się bawiłam. Teraz wybór padł na "Zielone jabłuszko" Izabeli Sowy, której książki polubiłam po przeczytaniu owocowej serii.
"Zielone jabłuszko" to opowieść "z życia wzięta" osnuta na realiach polskiego Peerelu lat 80-tych. Od pierwszych zdań poczułam się jakbym czytała o swoim dzieciństwie - bawiłam się świetnie. Głośno czytałam fragmenty mężowi i wymienialiśmy wspomnienia i anegdotki z tych czasów. Nawet główna bohaterka okazała się moja imienniczką :)
Ania Kropelka jest nastolatką, która mieszka z dziadkami i kotem Dziurawcem, ponieważ jej mama wyjechała "za zarobkiem" do Ameryki. Początkowo ich kontakt był częsty, dziewczyna bardzo tęskniła, ale z czasem odległość zrobiła swoje. Wszyscy w szkole zazdroszczą jej rodzicielki za granicą. To czasy, kiedy wyjazd z Polski jest dla wielu wielkim marzeniem - Ania odbiega od standardu i nie zamierza opuszczać swojej bajklandii.
Ania słucha listy Trójki, stoi w kolejkach po pisma z plakatami gwiazd (pamiętam jak sama to robiłam i stałam w kiosku po "Dziennik Ludowy" w sobotę i "Na przełaj"). Wszem i wobec królują kartki na żywność, listy kolejkowe, a każde mieszkanie wyposażone jest w wystaną po nocy meblościankę. Ludzie stoją w kolejkach w kościołach po "dary", które zwykle okazują się niejadalne.
Asia przyjaźni się z Bolkiem, marzy też jak każda nastolatka o wielkiej miłości. Kiedy w klasie dziewczyna pojawia się nowa koleżanka, wiele się zmienia - życie Asi komplikuje się....
"Zielone jabłuszko" to dla mnie podróż sentymentalna w czasy mojego dzieciństwa i młodości. Pomimo trudności, ciepło wspominam lata 80-te, swoją szkołę, przyjaciół, nawet kolejki po kawę :) Do dziś jestem fanką Listy przebojów Trójki i ciągle tak samo uwielbiam Marka Niedźwieckiego. Bawiłam się świetnie czytając książkę - wszystkie sytuacje były dla mnie bardzo realne i prawdziwe, czułam jakbym cofnęła się w czasie.
Wbrew pozorom, wtedy życie wydawało się mniej skomplikowane, ludzie potrafili doceniać i cieszyć się z drobiazgów. Nie mieli wiele, ale dzielili się między sobą. Sąsiadów łączyły bliskie więzi, podczas gdy teraz mijamy się i najczęściej nie znamy swoich sąsiadów. Telefony komórkowe, komputery i świat wirtualny opanowały świat - a gdzie miejsce na przyjaźnie, spotkania?
Książka Izy Sowy wywołała u mnie, oprócz fali wspomnień, wiele refleksji. Patrzyłam na swoje dzieci, przypominałam sobie swoje dzieciństwo i stwierdzam, że było we mnie wtedy wiele radości i dłużej byłam dzieckiem, niż moje dzieci obecnie. Czerpałam radość z drobiazgów, kolekcjonowałam plakaty i nagrywałam przeboje na starym Grundigu, które potem słuchaliśmy w gronie znajomych.
To nie były złe czasy, choć na pewno były trudne.
Polecam książkę swoim rówieśnikom, ale polecam ją również wszystkim, których ciekawi życie w czasach PRL-u, takie prawdziwe życie - na pewno Wam się spodoba!
Książka sympatycznie się zapowiada, moje dzieciństwo przypadło znacznie wcześniej i też uważam, że byliśmy mimo biedniejszego statusu radośniejszymi dziećmi, które przede wszystkim więcej czasu spędzało na łonie natury a tego dzisiaj przede wszystkim brakuje dzieciom, które jak obserwuję u mnie są przywożone i zabierane ze szkoły, tak, że nawet zabrana im jest możliwość kontaktu poza szkolnego zastępując go portalami społecznościowymi o wiele za wcześnie czy kontaktami za pośrednictwem komórki.
OdpowiedzUsuńTamte lata może i były siermiężne ale dla młodych i tak miały swój urok .
Racja !
UsuńUrodziłam się pod koniec lat 80-tych, więc chętnie poznam ówczesne realia :)
OdpowiedzUsuńTa książeczka chodzi mi po głowie już od dłuższego czasu, tylko jak zwykle czasu brak :/
OdpowiedzUsuńNiestety ja tylko takie realia to mogę sobie wyobrazić, poczytać o nich w książkach czy posłuchać od rodziców :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podoba mi się twórczość Izabelli Sowy, tej jeszcze nie czytałam, ale kiedyś na pewno nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńSamej powieści nie czytałam, aczkolwiek mam już za sobą lekturę kilkunastu pozytywnych recenzji. W przyszłości na pewno przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie czytałam żadnej książki wchodzącej w skład tej serii, ale może kiedyś... w dalszej przyszłości ;]
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, ale tematyka nie dla mnie :-(
OdpowiedzUsuńW latach 80 nie było mnie jeszcze na świecie, więc głównie mogłabym polecić książkę mojej mamie, nie sobie. Nigdy nie miałam cierpliwości do wysłuchiwania opowieści dziadków, omijałam szerokim łukiem stare zdjęcia. Ale może kiedyś..?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Donna
Brzmi ciekawie ale to nie dla mnie raczej.
OdpowiedzUsuń