Zamieć śnieżna i woń migdałów to urocza nowela w stylu Agathy Christie, luźno powiązana z serią o Fjällbacce. Na tydzień przed świętami Martin Mohlin z komisariatu ulega namowom swojej narzeczonej, aby wziąć udział w rodzinnym przyjęciu. Zgodnie z wolą patriarchy rodu Rubena, członkowie rodziny Liljecronas zbierają się na niewielkiej wyspie Valön, położonej w sąsiedztwie Fjällbacki. Z powodu zamieci śnieżnej połączenie z lądem zostaje zerwane i gdy Ruben nagle osuwa się na ziemię podczas świątecznej kolacji, Martin musi interweniować. Wkrótce nie ma już wątpliwości, że Ruben został zamordowany. Skoro wyspa była skutecznie odcięta od reszty świata, mordercą musi być ktoś spośród zebranych tam krewnych…
Ale jaki mógłby być motyw tej zbrodni? I kto potrafił zamordować z zimną krwią?
Okładka: twarda
Ilość stron: 144
Wydawnictwo : Czarna Owca
Cykl: Czarna Seria
Kiedy wzięłam do rąk nową książkę z Czarnej Serii zdziwiłam się, że jest taka mała i chudziutka - jednak po przeczytaniu stwierdziłam, że nic dodać w niej nie trzeba, ani nic ująć - czysta kwintesencja. Na pewno książka stanowi gratkę dla wielbicieli twórczości Agathy Christie oraz przygód Sherlocka Holmesa - to klasyczny kryminał. Mnie przypominał przygody Herculesa Poirot - odludne miejsce i trupy w tle.
"Zamieć śnieżna i woń migdałów" nawiązuje do poprzednich książek pani Lackberg, łączy je postać głównego bohatera, Martina Molina - kolegi Patricka Hedstroma.
Martin zostaje zaproszony przez swoją dziewczynę na uroczystą kolację z jej rodziną, która miała się odbyć w uroczym pensjonacie na wyspie Valon. Po przybyciu na miejsce poznał członków rodziny Liljecronas, w tym najstarszego, patriarchę rodu Rubena, człowieka bardzo majętnego. Reszta rodziny nie wzbudziła jego sympatii, nie przepadali za sobą i nawet tego nie ukrywali. Ruben przy kolacji groził swojej rodzinie, że ich wydziedziczy... i nagle umarł na ich oczach.... Woń migdałów, która unosiła się z jego szklanki powiedziała Martinowi, że starszy pan został zamordowany. Ponadto okazało się, że na zewnątrz panuje zamieć śnieżna i nie mogą opuścić wyspy, telefony też nie działały... Martin został zdany na swoje siły - musiał znaleźć zabójcę. Rozpoczął dochodzenie i przesłuchiwał świadków, kiedy pojawił się kolejny trup.....
Atmosfera zagęściła się, a członkowie rodziny skakali sobie do gardeł.
Czy Martinowi uda się znaleźć mordercę? Czy może on ujawni się sam?
"Zamieć śnieżna i woń migdałów" to klasyczny kryminał, świetnie napisany, z atmosferą tajemnicy i niedomówienia. Sposób jednej ze śmierci został zapożyczony z Sherlocka Holmesa - bardzo ciekawie wpasował się w całość wydarzeń. Camilla Lackberg po raz kolejny nie sprawiła mi zawodu, no może trochę objętością książki, bo pożarłam ją w ciagu jednego wieczoru.
Bardzo ładnie wydana, idealnie wpasowała się w okres przedświąteczny, gdyż jej akcja rozgrywa się na kilka dni przez Bożym Narodzeniem - jest klimatyczna i intrygująca. Świetna lektura, lekka i przyjemna - serdecznie polecam!
Czyli coś dla mnie. Uwielbiam kryminały. I też mnie dziwi, że taka cienka ta ksiązka...
OdpowiedzUsuńCamilla Lakcebrg to jedna z moich ulubionych autorek kryminałów :)
OdpowiedzUsuńLubię Lackberg, a taką cienką książeczkę w sam raz na jeden wieczór, w dodatku w klimacie świątecznym i dla takich jak ja fanów Poirota czy Holmes'a z chęcią przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńNa mnie Camilla od dawna czeka na półce, jestem ciekawa jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń