Alma Belasco, bogata dama ze znanej i szanowanej rodziny, niespodziewanie porzuca dostatnie życie i przenosi się do Lark House, nietypowego domu seniora pełnego ekscentrycznych staruszków. Tam zaprzyjaźnia się z jedną z pracownic, Iriną Bazili, przed którą stopniowo odsłania swoją przeszłość. Irinę i Setha, ukochanego wnuka Almy, intrygują przede wszystkim zdjęcia nieznanego Japończyka i listy, które starsza pani wymienia z tajemniczym kochankiem; razem próbują zrekonstruować pasjonującą historię jej wielkiej miłości, która mimo licznych przeszkód przetrwała kilkadziesiąt lat. Akcja powieści toczy się w San Francisco. Współczesną opowieść autorka przeplata wspomnieniami Almy i historią jej rodziny, sięgającą początków XX wieku. Główne bohaterki, Almę i Irinę, na pozór różni niemal wszystko: wiek, status społeczny, doświadczenia. Pierwsza jest dumną, pewną siebie kobietą, druga zahukaną dziewczyną, tragicznie doświadczoną przez los. Obie jednak wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych z Europy – Alma z Polski, a Irina z Mołdawii – w poszukiwaniu lepszego życia, przeszłość obu kryje tajemnice. „Japoński kochanek” to książka przede wszystkim o miłości, ale także opowieść o starości i umieraniu, o losach japońskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych podczas drugiej wojny światowej, o oderwaniu od korzeni i trudnej walce z konwenansami.
Okładka: miekka
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: MUZA SA
Niedawno czytałam książkę Ostatni list, o podobnej tematyce, a jednak zupełnie inną. Trójkąt miłosny, a tutaj właściwie wręcz czworokąt, przedstawiony w "Japońskim kochanku" to fascynująca i porywająca opowieść mistrzyni pióra Isabel Allende. To, co w poprzedniej powieści mnie raziło, tutaj zachwyca. Autorka pisze po prostu genialnie, wzrusza, porywa i sprawia, że kibicujemy temu przedziwnemu związkowi, jaki znajdujemy na kartach "Japońskiego kochanka".
Alma, jej mąż Nathaniel Belasco i Ichimei Fukuda, a właściwie powinno się jeszcze dołączyć Lenny'ego Beala. Poplątane życiowe losy, miłości, radości i smutki - uroki życia....
Alma Belasco jest starszą, majętną, bardzo oryginalną i pewną siebie damą, kiedy trafia do domu seniora Lark Hause, gdzie chce spędzić swoje ostatnie lata życia. Tam spotyka na swojej drodze młodą dziewczynę, mocno doświadczoną przez życie, która tam pracuje - Irinę. Zatrudnia ją jako swoją asystentkę, po kilka godzin dziennie. Dziewczyna wpada w oko jej wnukowi, Sethowi, który robi wszystko, aby się do niej zbliżyć. W końcu przybliża ich historia Almy, jej życia i wielkiej miłości, którą był Ichimei Fukuda. Żyli w trudnych czasach i nie dane im było być oficjalnie razem, a jednak zakosztowali zakazanego życia we dwoje. Almę wspierał jej mąż, Nathaniel, który miał swoje sekrety i tajemnice, które wyjawił żonie przed śmiercią. Ona odwdzięczyła mu tym samym, pełnym zrozumieniem, wsparciem i wielkim oddaniem. Ich życie było dziwne i zdecydowanie odbiegało od przyjętych norm i konwenansów, ale równocześnie dało im miłość, przyjaźń, wzajemne wsparcie i bezgraniczne oddanie. Może jedni ich potępią, jednak inni będą zazdrościć...
Isabel Allende pokazała nam inne oblicze miłości, inne oblicze małżeństwa i związku - zrobiła to w przepiękny sposób. Wzruszyła mnie i sprawiła, że w pełni akceptowałam poczynania Almy i wspierałam ją, tak jak jej mąż. Miłość Almy i Ichiego była trudna i pełna przeszkód, a jednak czerpali z niej, na ile mogli. Starali się przy tym nie ranić bliskich, byli dyskretni i oddani sobie bezgranicznie. Współcześnie obserwujemy rodzące się uczucie pomiędzy Sethem a Iriną, która ma za sobą ogromnie trudne przeżycia. Allende w słodko-gorzką historię miłości wplotła wątek wykorzystywania i molestowania seksualnego dzieci, które sprawia, że włos jeży się na głowie. Ale pokazała również proces leczenia i powracania Iriny do pełni życia - miłość sprawia cuda!
"Japoński kochanek" to oryginalna, wręcz kontrowersyjna, powieść, która wzrusza i skłania do refleksji. Jest pięknie napisana, bogatym językiem, a wątek wojenny sprawia, że łzy kręcą się w oku.
Delektowałam się każdą stroną tej powieści i za to uwielbiam Isabel Allenede. Jej książki zabierają kawałek duszy i na długo pozostają w sercach i umysłach czytelników.
Miałam ją dostać i nic, więc zaczynam się przyzwyczajać, że obejdę się smakiem. A teraz przez Ciebie baaardzo żałuję
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą pozycją ale w ostateczności zrezygnowałam :) Teraz tego bardzo żałuję, bo wygląda na naprawdę smakowitą lekturę.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Myślałam by to przeczytać, ale jakoś mam mieszane uczucia. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na dopiero startujący blog
zamknietawpozytywce.blogspot.com