poniedziałek, 18 listopada 2019

153. Małe Licho i anioł z kamienia - Marta Kisiel

Wydaje się, że zwyczajność na dobre zagościła w życiu Bożka. Nie na długo. Po tym, jak nad wyraz udana impreza, taka z planszówkami, popcornem i francuskimi tostami na słodko, kończy się zbiorową kwarantanną, Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem muszą spędzić ferie u ciotki w samym sercu przedziwnego lasu. Wkrótce odkrywają, że z pozoru nudne, zaśnieżone odludzie kryje wiele niespodzianek... 
 
Okładka: miękka
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wilga 
 
 Marta Kisiel zdobyła moje serce Lichem i Lichotką i teraz jestem jej oddaną wielbicielką i wyczekuję na kolejny tom perypetii Konrada, Bożka i Licha.
Uwielbiam niesamowite postacie, które stworzyła i dziękuję, że napisała książkę dla wszystkich, która łączy ludzi. Licho jest dla dzieci, dla dorosłych i dla starszych ludzi - wszystkim przyniesie radość i pokaże, co w życiu jest ważne.
 
Cykl Małe licho bawi, uczy, a przy tym niesie ogromne pokłady optymizmu. Uwielbiam i śmieję się w głos z dialogów, z celofanowych włosów Licha, z dywagacji i rozmyślań Niebożątka, uwielbiam Krakersa i Gucia i nawet denerwujący Tsadkiel bywa zabawny :)
 
Tym razem bohaterowie powieści Marty Kisiel wprowadzają nas w okres świąteczny. Sprzątają dom, pieką pierniczki, celebrują po swojemu święta i Nowy Rok i... spada na nich zaraza w postaci ospy wietrznej. Najzabawniejsze jest to, że nie dzieci chorują, tylko Licho i Krakers, a Konrada dopada półpasiec. I wówczas mama Niebożątka i wujek Turu wysyłają Bożka, Tsadkiela i Gucia na ferie, aby sami mogli zając się chorymi. I tak cała ekipa trafia do małej chatki w lesie, która powstała na podwalinach spalonej Lichotki - czeka tam na nich ciocia Oda i kilku innych gości nie z tej ziemi.
Spokojne ferie na odludzi zmieniają się w ekscytującą wyprawę do przedpiekla w poszukiwaniu obrażonego Tsadkiela. Jest mrocznie, bardzo mroźnie i tajemniczo, a nawet trochę strasznie....

Małe licho i anioł z kamienia to opowieść, która rozgrzewa serca, wzrusza i bawi. Człowiek czyta dialogi małego czorta z Bożkiem i śmieje się w głos, tak szczerze, od serca. Cykl Małe licho Marty Kisiel jest dla mnie ważne, pozornie dziecięce książeczki, są mądre, zabawne i kiedy mam złe dni, kiedy jest mi smutno - lubię do nich wracać i zawsze znajduję tam "drugie dno".
Małe licho zdobywa serca - przeczytajcie! Waszymi też zawładnie :)

 
 

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...