wtorek, 31 stycznia 2012

Upiory Czarnobyla - Wojciech Wiktorowski



Kwiecień 1986 rok. Informacje o katastrofie w Czarnobylu i skażeniu promieniotwórczym docierają do Polski, ale o faktycznym stanie zagrożenia wiedzą tylko nieliczni. Prawdziwe informacje są skutecznie blokowane przez władze, które prowadzą politykę dezinformacyjną sugerującą niewielką skalę skażenia. W tym czasie, w nieznanych okolicznościach z mieszkania na dziewiątym piętrze wyskakuje znany i ceniony naukowiec. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale pewne fakty dowodzą, że było to zabójstwo na zlecenie. Okoliczności śmierci i zacierania śladów pracy naukowca nie udaje się wyjaśnić. Prywatne śledztwo podejmuje dziennikarz telewizyjny, który wie, że rozwikłanie tej zagadki jest praktycznie niemożliwe... „Upiory Czarnobyla” jest pierwszą książką w nowej serii Wydawnictwa Marginesy pt. „Czarne Karty”

Okładka:   miękka ze skrzydełkami 
Ilość stron:   256
Wydawnictwo:   Wydawnictwo Marginesy

Pierwsze, co mnie uderzyło to bardzo ciekawa okładka, która skojarzyła mi się z latami 80-tymi i czarno-białymi gazetami. A kiedy zaczęłam czytać powieść pana Wiktorowskiego, wróciły wspomnienia z tamtych czasów. Znów poczułam się jak mała dziewczynka, która w piękny, majowy dzień zamiast bawić się na podwórku, stoi w kolejce pod Ośrodkiem Zdrowia po dawkę płynu Lugola.

Wszyscy wiedzieli, co się stało, o Czarnobylu było głośno, ale propaganda zrobiła swoje - ludzie lekceważyli zagrożenie. Kiedy czytałam o ukrywaniu zagrożenia, blokowaniu informacji – czułam przerażenie. A przecież skutki tamtych wydarzeń do dziś wszyscy odczuwamy – sami zobaczcie jak wiele jest zachorowań na nowotwory. Dlaczego nikt nie wpadł na to, aby oskarżyć ówczesne władze o ukrywanie zagrożenia i efekty, które teraz musimy ponosić?
Jednak  znaleźli się i tacy ludzie, którzy chcieli prawdę pokazać i przestrzec ludzi przed skutkami promieniowania. Taką osobą był Doktor, naukowiec zajmujący się badaniami. Analizował powtórnie wyniki badań powietrza z laboratorium i ujawniał ich nieprawidłowości, swoje prelekcje przeprowadzał w kościołach, bo media monitorowała władza.
Takie zachowania w ówczesnym systemie nie były mile widziane i Doktor stracił życie. Oficjalnie popełnił samobójstwo skacząc z okna pobliskiego wieżowca. Jego śladami ruszył dziennikarz, będący narratorem powieści, który chciał wyjaśnić tą sprawę. Czy mu się uda odkryć prawdę? Jaka będzie reakcja otoczenia na to dziennikarskie śledztwo?
Niestety, śmierć Doktora nie będzie jedyną, którą spotka na swojej drodze....

Autor bardzo realnie oddał atmosferę ówczesnych wydarzeń - miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Ciekawa forma połączenia realnych wydarzeń z wątkiem kryminalnym sprawia, że opowieść budzi zainteresowanie i świetnie się ją czyta. Prosty, jasny język, wzbudzające zainteresowanie fotokopie na końcu książki - to jej wielki atut. Przeczytałam ją z wielkim zainteresowaniem, wywołała we mnie uczucie wzburzenia i przerażenia. Polecam - to naprawdę niezła książka przybliżająca obraz socjalistycznej Polski.


5 komentarzy:

  1. Czytałam swego czasu dużo o czarnobylu, mnie samej nie było jeszcze na świecie, ale mimo wszystko czuję groze jak o tym myślę, dlatego bez względu na wszystko jestem i będę przeciwnikiem Elektrowni Jądrowych, skoro książkę polecasz to sięgnę, wiedzy nigdy dosyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnio bardzo mnie kuszą takie książki, dotykające właśnie tematyki tamtego okresu, nawet już wcześniej myślałam o tej książce... a teraz wiem, że na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się dość mocno identyfikuję z książkami, które poruszają czasy mnie dotyczące. Można zweryfikować swoje wspomnienia i odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię książki oparte na prawdziwych wydarzeniach, a tej jestem szczególnie ciekawa, bo na temat Czarnobyla wiele nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w Polsce żadnego ukrywania nie było. Prof. Jaworowski z CLOR koordynował akcję podawania płynu Lugola. W wyjątkowo krótkim czasie podano ten płyn wszystkim dzieciom. To jak sprawa wyglądała w ówczesnym ZSRR, to zupełnie inna bajka. Nie mniej jednak zachęcam do poczytania rzetelnych raportów na temat skutków zdrowotnych Czarnobyla. Nie były one aż tak straszne jak powszechnie się o tym sądzi, choć nie mam zamiaru tu niczgo lekceważyć. Po prostu zachęcam do nie ulegania radiofobii. Promieniowanie jonizujące to normalny element naszego życia na planecie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...