Świt Zmierzchu to podobnie jak Serce Kaeleer zbiór czterech opowiadań uzupełniających naszą wiedzę o zdarzenia, które rozgrywają się na kartach poszczególnych tomów sagi Czarnych Kamieni. Dowiemy się między innymi, w jaki sposób Surreal i Rainier poradzili sobie z traumą po tym, jak zostali podstępem uwięzieni w Domu Strachów, jaki los spotkał Falonara − niewiernego kochanka Surreal (którego postać zaznaczały dotąd jedynie niejasne aluzje), poznamy tragiczny finał romansu Saetana z Sylvią, a także zaskakującą przyszłość Daemona w czasach, kiedy i Czarownica, i Wielki Lord Piekła odeszli, zmieniając się w szepty w Ciemności.
Okładka: miękka
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Initium
Seria: Czarne Kamienie. cz.9
"Świt Zmierzchu" to dziewiąta księga serii "Czarne Kamienie" - serii, od której zaczęła się moja przygoda z fantastyką. To jedna z moich ulubionych serii - choć drażni mnie zbieranie przez autorów resztek z poprzednich tomów i upychanie ich w formie opowiadań w kolejnym tomie.
Tutaj sytuacja jest podobna - książka składa się z czterech opowieści powiązanych z różnymi tomami serii.
Mamy więc podsumowanie przygody w Domu Strachu i jej wpływ na życie Rainiera i Surreal, jest również opowieść o niewiernym kochanku Surreal, Falonarze, i efektach jego pychy. Znajdujemy tutaj opowieść o Królowej Sylvii oraz jako kwintesencję otrzymujemy historię życia Daemona Sadiego po odejściu w Ciemność jego ukochanej Jeannelle i ojca, Wielkiego Lorda Piekieł.
Trzy pierwsze opowiadania powinny zostać wydane z Księgami, których dotyczą - są piękne, jednak nie stanowią odrębnych historii. Natomiast ostatnia opowieść jest niesamowita - wywołała u mnie ciarki na skórze i łzy w oczach. To kwintesencja całej serii - poznajemy Daemona z innej strony, pozbawionego oparcia i miłości Jeannelle i Saetina, kiedy zmaga się ze swoim dziedzictwem i miłością.
Jak sobie poradzi? Czy kiedykolwiek kogoś pokocha i przyjmie na towarzyszkę życia? Jaką niespodziankę sprawi mu Jeannelle? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w ostatniej opowieści "Świtu Zmierzchu" :)
To opowiadanie oczarowało mnie i trafiło w serce - znowu Anne Bishop udało się mnie zaskoczyć - i to jeszcze jak!
Jak irytowały mnie opowiadania dotyczące poprzednich tomów, tak czytając ostatnie opowiadanie wybaczyłam Autorce wszystko. To po prostu był strzał w dziesiątkę !
Anne Bishop po raz kolejny powaliła mnie na kolana zabierając w stworzony przez siebie fascynujący świat. Bohaterowie są moimi przyjaciółmi, a ich wrogowie - moimi wrogami. Uwielbiam Daemona i Lucivara i niesamowitą Surreal i nieocenioną Marian.
Czuję niedosyt i żal, że to już koniec....
Wiem jedno - kiedyś wrócę do tej serii i ze smakiem przeczytam ją ciągiem, tom po tomie :)
Już nie mogę się doczekać kiedy paczka z książką do mnie dotrze. Tak jak Ty uwielbiam całą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do tych książek, ale recenzja brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńStrasznie ciągnie mnie do tej serii i mam nadzieję w najbliższym czasie się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam książek pióra tej pani, ale brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, może wezmę się wkrótce za tą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili :)
Po "Serce Kaelleer" sądziłam, że nie przeczytam dalszych części, nie podchodziła mi bowiem idea zepchnięcia głównych bohaterów dotychczasowych tomów na margines. Zakochałam się jednak w historii Cassidy. "Pani Shaladoru" to obecnie mój ulubiony tom, a na "Świt Zmierzchu" właśnie czekam - miła pani zamówi go dla księgarni, w której się zaopatruję. Po przeczytaniu anglojęzycznych spoilerów orientuję się, o czym opowiada 9 tom i nie mogę pogodzić się z faktem, że wraz z ostatnią częścią zniknie Jaenelle...
OdpowiedzUsuń