środa, 28 marca 2012

Żmije z Montesecco - Bernhard Jaumann

Pierwsza część tzw. „Trylogii toskańskiej”, której autor dwukrotnie zdobył nagrodę za Najlepszy Kryminał Niemiecki.
Spokojne życie mieszkańców małej wioski na południu Włoch zostaje zakłócone pojawieniem się dawnego sąsiada odsiadującego wyrok za zabójstwo żony. Krótko potem ginie od ukąszenia żmii Giorgio Lucarelii, z którym zamordowana kobieta miała romans. Ojciec zmarłego jest przekonany, że syn padł ofiarą morderstwa, zwłaszcza że również inni mieszkańcy wioski mieli powody, by życzyć mu śmierci. Wspólnota postanawia na własną rękę odkryć prawdę, a tymczasem dochodzi do niespotykanego dotąd wysypu żmij, które atakują kolejne osoby.

Okładka:  miękka
Ilość stron:   280
Wydawnictwo:    Videograf II
Seria:  Toskańska trylogia 

Ostatnio idę z prądem i każda kolejna książka, którą czytam, ma włoskie klimaty :) Tym razem w moje ręce wpadł kryminał, którego akcja dzieje się w małym włoskim miasteczku,a napisany jest, dla odmiany, przez niemieckiego pisarza, Bernharda Jaumanna.
 
"Żmije z Montesecco" to pierwszy tom otwierający Trylogię Toskańską. 
Akcja rozgrywa się w małym, spokojnym, toskańskim miasteczku Montesecco, gdzie życie płynie wolno i podporządkowane jest zmianom pór roku i pracom z nimi związanym. Spokój miasteczka burzy powrót Matteo Vannoniego, który spędził 15 lat w więzieniu za zabójstwo swojej żony. Kobieta została zastrzelona, po tym jak mąż przyłapał ją na zdradzie. Jej kochanek wyszedł z sytuacji bez szwanku, a teraz obaj panowie muszą się nauczyć żyć razem w tym samym miasteczku. Okazuje się to niekonieczne, gdyż kochanek kobiety, Giorgio Lucarelli,  umiera pokąsany przez żmije. Czy to wypadek czy zbrodnia? Dziwne zważywszy na fakt, że dzień wcześniej w barze rozmawiano właśnie o żmijach, które zabiły psa.
Rodzina nie wierzy w wypadek i drąży sprawę. Na skutek kolejnego nieszczęśliwego wypadku umiera ojciec Giorgia, Carlo. Jakieś fatum wisi nad tą rodziną ....
Lokalna społeczność wydaje się być przekonana o udziale w tych zgonach byłego więźnia. Czy mają rację? Kto okaże się zabójcą? A może faktycznie był to wypadek...?

"Żmije z Montesecco" to całkiem niezły kryminał, który toczy się dość leniwie jak włoskie  życie. Ciekawie skonstruowana intryga sprawia, że książkę przyjemnie się czyta. Nie wywołuje ona jednak dreszczu podniecenia czy emocji, płynie swoim tempem. Brak mi tutaj tak charakterystycznych dla Toskanii smaków i zapachów, są opisy, ale mało klimatyczne. Słowem "za mało Toskanii w Toskanii".
Sam wątek kryminalny zaskakuje swoim finałem - i to jest dobre w tego typu książkach.
Może nie padłam na kolana przed  Autorem, ale przeczytałam książkę z przyjemnością. Bardzo jestem ciekawa, co zaserwuje nam Bernhard Jaumann w drugim tomie "Trylogii Toskańskiej".
 

2 komentarze:

  1. Też czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak będzie okazja to sie pokuszę, Toskańskiego kryminału jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...