19. tom Jeżycjady.
Książka w sam raz pod choinkę! Długo wyczekiwana kolejna część „Jeżycjady” pozwala znów zajrzeć do przyjaznego domu Borejków, akurat w okresie świąt Bożego Narodzenia. Przybycie Magdusi, córki Kreski, powoduje piorunujące zmiany w spokojnym życiu rodziny, a z okazji ślubu Laury uruchamia działanie osławionego Fatum. Śmieszna, miła, ale i refleksyjna powieść Małgorzaty Musierowicz jak zwykle podnosi na duchu i krzepi, bawi do łez i uczy, skłania do zastanowienia nad sprawami wielkiej wagi.
Okładka: miękka
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Akapit - Press
Jeżycjada towarzyszy mi od zawsze, mam wszystkie tomy, a bohaterki rosły i dojrzewały razem ze mną. Zawsze na Święta sięgam po jeden zimowy tom i czytam go - tym razem kupiłam najnowszy, 19 tom, i czekałam z przeczytaniem go prawie 3 miesiące. Wczoraj skończyłam czytać :)
Akcja zaczyna się 21 grudnia - czyli akurat przed Świętami - wprowadziła mnie w doskonały nastrój i w klimat Świąt. Wraz z przesympatyczną rodziną Borejków przeżywałam Święta i przygotowania do zbliżającego się ślubu Laury zwanej przez rodzinę Tygrysem. Moja ulubiona bohaterka, Gabrysia, z zasady martwiła się o córkę i starała zapobiec ewentualnemu pechowi ślubnemu, który prześladuje tę rodzinę. I tym razem nie mogło pójść gładko - panna młoda została bez sukni ślubnej i prawie nie doszło do ślubu...
Wszystko, lekko z boku obserwował gość Borejków - Magda, córka Kreski i wnuczka profesora Dmuchawca, która przyjechała do nich na Święta. Magda zwana przez Idę, McDusią lub dosadniej McDonaldusią, ze względu na swoje zamiłowanie do fast foodów, wpadła w oko romantycznemu Ignacemu Grzegorzowi. Ona jednak spogląda na jego kuzyna, Józinka, który wiernie czekał na swą Trollę....
Oj, bogate jest życie uczuciowe w tej wielkiej rodzinie :)
Nad całą rodziną jak opiekuńczy aniołowie czuwają niezłomnie babcia i dziadek Borejko - w ich ciepłej kuchni każdy znajdzie kubek herbaty i dobre słowo.
"McDusia" to ciepła i wesoła opowieść świąteczna. Jestem nieobiektywna, bo uwielbiam tę serię i mnie się podobała, choć wiele nowego nie wniosła - większość wątków została już nadmieniona w poprzednich tomach i tutaj nastąpiła tylko kulminacja.
Niemniej - ja, jak co roku, miałam zapewnioną swoją dawkę relaksu i ciepła w gronie Borejków. Dała mi wieczorne ukojenie po wielkim sprzątaniu i gotowaniu - taka mała chwila dla siebie :)
Jeżycjada to Jeżycjada - dla mnie zawsze doskonała, a Wy musicie ją przeczytać i sami ocenić :)
Z pewnoscia dotre i do tego tomu. Nie przeczytalam calej Jezycjady. jeszcze;), ale jestem w trakcie:D
OdpowiedzUsuńTe Swieta spedzam z "Noelka" i jest super:)
Tak w sam raz pod choinkę.
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam i własnie zabrałam się za czytanie tomów, których jeszcze nie zaliczyłam, czyli od Sprężyny dojdę do McDusi. Pozdrawiam świątecznie
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną osobą na świecie, która nie czytała Jeżycjady.
OdpowiedzUsuńAż nabrałam ochoty, aby odświeżyć swoją znajomość z "Jeżycjadą" :D
OdpowiedzUsuńMam całą serię, ale za McDusię nie mogę się zabrać z powodu wielu negatywnych opinii.
OdpowiedzUsuń