Paryski szyk teraz w Twoim zasięgu!
Jennifer Scott odkrywa sekrety życia francuskiej rodziny mieszkającej w ekskluzywnej szesnastej dzielnicy w Paryżu. Lekcji stylu udziela jej sama Madame Chic, a co najważniejsze – wcale nie są one takie trudne. Jennifer przyjechała do Paryża jako Kalifornijka, wróciła do Kalifornii jako Paryżanka. Dwadzieścia prostych rad i wskazówek wystarczyło, by nauczyć się żyć à la française. Teraz czas na Ciebie!
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Premiera: lipiec 2013
Czekałam z niecierpliwością na tę książkę - zapowiedzi bardzo mnie zaintrygowały i z ciekawością zaczęłam ją czytać.
Okazało się, że Autorka jest Amerykanką, która w 2001 roku wyjechała na wymianę studencką do Francji. Tam miała przyjemność poznać rodzinę Chic i rodzinę Bohemienne. Zobaczyła jak bardzo jej amerykańskie życie różni się od francuskiego. Francuski kładą nacisk na naturalną elegancję i szyk - nie tylko w sposobie ubierania, chodzenia, ale również w podejściu do życia, do jedzenia, do kultury.
Poznane kobiety, choć zupełnie różne, były piękne - i wcale nie oznacza to figury modelki i szafy ciuchów od najlepszych projektantów. Pani Chic, choć pełna krągłości, zawsze była elegancka i zadbana, sama zajmowała się domem i pracowała. Jej postawa i podejście do życia zainspirowało Jennifer L.Scott do zmiany swojego życia. Amerykanka też może być elegancką i zadbaną kobietą, a nie, jak się wszem i wobec kojarzy, grubaską w legginsach i wielkiej koszulce.
Nie trzeba być modelką, aby być kobietą zadbaną i elegancką. Nie trzeba mieć wielkiej szafy ciuchów - przeciwnie, Francuski mają minimalistyczną szafę składającą się z dziesięciu rzeczy wysokiej jakości, które noszą na przemian. To akurat trudno mi sobie wyobrazić, bo mam przepastną szafę :) Jednak zmotywowało mnie to do działania - zrobiłam przegląd i usunęłam rzeczy nienoszone od kilku lat, rzeczy już sprane, czy zbyt małe. Nadal mam duuużo więcej niż 10 rzeczy, ale postanowiłam stosować zasadę noszenia najlepszych ubrań, a nie chowania ich "na później".
Zaciekawiło mnie podejście do jedzenia - przegryzanie nie jest chic! I tę zasadę chciałabym wprowadzić, zobaczymy, czy mi się uda :) Francuzi celebrują posiłki, cieszą się jedzeniem i nie dręczą się liczeniem kalorii. Korzystają też z ruchu - rzadko poruszają się samochodami, dużo więcej chodzą.
I co ciekawe - nie nastawiają się na konsumpcyjny tryb życia. W tych eleganckich rodzinach nikt nie nastawia się na najnowszy sprzęt RTV, bo wolny czas wolą spędzać rozmawiając, czytając, idąc do teatru, niż "kwitnąc" przed telewizorem.
Dużo ciekawych informacji można przeczytać na temat dbania o urodę i makijaż "bez makijażu" - au naturel. U nas, wiele kobiet aż kapie od nadmiaru tuszu, błyszczyków czy cieni, a wcale nie oznacza to, że są one eleganckie. Najbardziej elegancki jest taki makijaż, którego nie widać.
"Lekcje Madame Chic" to świetna książka, po którą pewnie jeszcze nie raz sięgnę. Napisana jest lekko i w zabawnej formie - nie jest nudna i nie jest typowym poradnikiem. Autorka pokazuje jak uczyła się na własnych błędach - historię "zielonego sweterka" przeżyła na pewno każda z nas, pomimo że mogło to dotyczyć innej części garderoby i koloru, ale finał był podobny.
Szanujmy siebie, dbajmy o siebie i żyjmy tak, jakby każdy dzień był dla nas świętem - niech każdy dzień będzie MOIM dniem! Czujmy się piękne i dajmy o tym znać innym!
Polecam tę niezwykłą książkę, która jest kwintesencją prowadzonego przez Autorkę książki bloga. To książka o kobietach dla kobiet - poczujmy się jak Francuzki i zacznijmy doceniać siebie!
świetna, naprawdę i taka poradnikowa ale w bardzo przyjemnym stylu. Mnie zainspirowała do porządków:)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać! Koniecznie ! ;)
OdpowiedzUsuńJuż mnie do niej Izuś przekonała i książka jest w drodze do mnie ;) Niby poradnik, ale taki inny. no to muszę sprawdzić ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i nie żałuje. Dla mnie "lekcje..." odkryły prosta prawdę: szanuj siebie, nie odkładaj lepszych ciuchów/ filiżanek etc na "specjalna okazje" bo ta okazja jest własnie TERAZ. Proste, ale dla mnie to odkrycie życia.
OdpowiedzUsuńNie zliczę ile miałam ciuchów, które czekały do specjalnej okazji. Butów- na specjalne okazje. Albo świeczki, kupowałam ich cala masę, ale nigdy nie zapalałam- czekały na odwiedziny koleżanki, na romantyczny wieczór. W końcu uznałam, że ja też zasługuje na czerpanie przyjemności z basku świeć bez okazji. I faktycznie, mała zmiana w sposobie użytkowania- i od razu bardziej lubię swój pokój. Ciesze się na te samotne wieczory ze świecami- nie żebym siedziała nad nimi i obserwowała jak topnieją ;) po prostu umilają wieczór z książką czy zwykle oglądanie telewizji.
Rozpieszczaj siebie i ciesz sie teraźniejszością- staniesz sie szczęśliwsza :)
na końcu książki podana jest lista ulubionych filmów, nie mogę przypomnieć sobie jednego tytułu, czy może uzyskam pomoc (te, które pamiętam: Un Baiser s'il vous plaît (pocałunki?), Amelie, Si c'était lui...). Dziękuję, może ktoś zajrzy na ostatnie kartki książki i napisze......
OdpowiedzUsuń