środa, 30 kwietnia 2014

Pacjentka z sali nr 7 - Baptiste Beaulieu

Szpital. Oddział Ratunkowy. Młody lekarz opowiada swoje 7 dni i 1 noc. Przechadzam się, śpiewam o tym, co widzę: o tyglu, gdzie ludzie cierpią, śmieją się, zmieniają. I o innych, pochylonych nad tym wszystkim, którzy się z tym zmagają lepiej lub gorzej. Jest miłość, złość, śmiech, strach, nadzieja. Pośrodku Ludzie. Z historiami do opowiedzenia: o Życiu. Narrator spotyka pacjentów z najcięższymi chorobami, ale i z wyimaginowanymi przypadłościami. Dla każdego ma opowieść wyjętą z życia innego pacjenta. Opowieść, która ma pocieszyć, nieraz rozśmieszyć, dać nadzieję i siłę do walki o życie. Jego proste, mądre zdania zapadają w serce jak budujące aforyzmy. Niewiele w życiu mam, ale mam opowieści. Spotykam ludzi w łóżkach albo na wózkach inwalidzkich, istnienia, które stawiają pytania mojemu człowieczeństwu. Nie jestem egoistą: tymi pytaniami dzielę się z innymi pacjentami. Tymi pytaniami splatam wątki ludzkich losów...

Okładka: miękka
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: AMBER
Premiera: 29 kwietnia 2014

Powieść „Pacjentka z Sali nr 7” została napisana przez młodego francuskiego lekarza, a zainspirowana została jego blogiem „Alors voilà: dziennik pojednania leczonych i leczących”.

„Z życiem nigdy nie ma problemu. Toczy się. 
By czynić cuda z najdrobniejszej rzeczy. Toczy się.” ….

Akcja powieści dzieje się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie młody lekarz opowiada wydarzenia ze swoich 7 dni i z jednej nocy. Powieść ma kształt pamiętnika. Zawiera historie prawdziwe, zmieniona została płeć jego bohaterów i ich nazwiska – tutaj mamy przezwiska. Jest pani Zapóźno, Kobieta-Ognisty Ptak, Wódz Pokahontas, itd. Każda z osób jest niezwykle charakterystyczna i tak jest ukazana. 

Młody lekarz, narrator, przemieszcza się z sali do sali, od pacjenta do pacjenta, dla każdego ma dobre słowo i stara się pomóc. Czasem pozostaje tylko słowo, bo na inną pomoc jest już za późno. Wspiera ich i jest naprawdę oddany temu , co robi. Bo trzeba naprawdę kochać swoją pracę i wierzyć w to, co się robi, żeby przez kilka godzin masować brzuch i wydłubywać z pupy starszej osoby kał, żeby ulżyć jej cierpieniom. Przy tym lekarz stara się być delikatny i nie onieśmielać pacjenta, nie przyprawiać go o wstyd. Jestem pod wielkim wrażeniem! Obracam się na codzień w medycznym środowisku i takich lekarzy z pasją, zapaleńców, mogę na palcach policzyć – to fantastyczni ludzie i niezwykłe osobowości.

Autor i narrator, w jednej osobie, spotyka się na Oddziale z różnymi przypadkami - tymi prawdziwymi, ale i tymi wyimaginowanymi. Do każdego stara się podchodzić poważnie i nieść pomoc. 
Kilka razy dziennie odwiedza Oddział Opieki Paliatywnej. Szczególnie często odwiedza pacjentkę z Sali nr 7, dla której nie ma już ratunku, jej życie gaśnie. Czeka już tylko na syna, a lekarz umila jej ostatnie chwile opowieściami i anegdotami. Dopóki słucha, dopóty żyje. Czasem dobre słowo, zainteresowanie, zwykłe ludzkie gesty potrafią zdziałać więcej niż leki. Lekarz musi więc być przede wszystkim człowiekiem, wtedy jest wielkim lekarzem.

Baptiste Beaulieu pokazuje nam wiele stron i obliczy szpitala. Zna go od podszewki, a jego struktura przypomina wielkie drzewo. Prezentuje nam nie tylko historie swoich pacjentów, ale i sylwetki współpracowników. Czasem na wesoło, lekko sarkastycznie, czasem wręcz złośliwie.

Wobec tej książki nie można przejść obojętnie i odłożyć ją po przeczytaniu na półkę. Skłania do przemyśleń i do refleksji, a jakaś jej cząstka pozostaje w umyśle czytelnika na zawsze. „Pacjentka z Sali numer 7” sprawia, że odzyskujemy wiarę w człowieka, wiarę w lekarzy i ich pracę, a właściwie ich misję, bo to nie jest zwyczajna praca. Mimo, że czasem smutna i przejmująca, opowieść jest bardzo optymistyczna i porusza w naszych umysłach głęboko ukryte struny. Jestem pod wielkim wrażeniem jej Autora i jego opowieści. Oby więcej było tak zaangażowanych lekarzy, którzy kochają ludzi….



Wydawnictwo Amber


2 komentarze:

  1. Mam ogromną ochotę na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróciła moją uwagę, kiedy szykowałam zapowiedzi, ale generalnie myślę, że jednak nie jest dla mnie - nie w tym momencie. Ogólnie zawsze byłam nastawiona sceptycznie do opowieści szpitalnych i do przedstawiania walki z chorobami, ale odkąd sięgnęłam po prozę Lisy Genovy, to się zmienia. Jeżeli jeszcze nie znasz tej autorki, polecam i zachęcam ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...