Smilla to specjalistka od lodu - jego kształtu, od unikalnych konstrukcji, które tworzy. Nie zna się na niczym innym. Jest też obcą w obcym kraju - Grenlandką, która przeprowadziła się do Danii. Wyalienowana w niechętnym jej społeczeństwie, coraz bardziej zamyka się w sobie. Do dnia, w którym poznaje Esajasa - współplemieńca, który staje się jej namiastką ojczyzny. Bliska więź tych dwojga zostaje brutalnie zerwana w dniu, w którym młody Grenlandczyk traci życie, spadając z dachu. Smilla, która się nim opiekowała, odmawia prawdy oficjalnej wersji śmierci chłopca - nie wierzy, że był to zwykły wypadek. Wie bowiem, że Esajas cierpiał na lęk wysokości i sam nie udałby się na dach. Podejrzewa morderstwo i podejmuje własne śledztwo. Szybko dochodzi do wniosku, że jest na właściwym tropie, a jej niezwykłe zdolności "czytania" śniegu okażą się kluczowe w śledztwie.
Okładka: miękka
Ilość stron: 560
Wydawnictwo: Zysk i Spółka
Ostatnio trwa u mnie passa na czytanie pisarzy skandynawskich – tym razem znowu Duńczyk na tapecie.
„Smilla w labiryntach śniegu” to bardzo specyficzna książka, klimatyczna i wcale niełatwa, choć intrygująca. Klimat tej powieści potęguje wszechobecny śnieg i zima, do tego Grenlandia – dreszczyk przechodzi po plecach. Kiedy doda się do tego martwe dziecko, robi się niesamowicie.
Pewnego dnia w Kopenhadze ginie mały chłopiec, Esajas, spada z dachu budynku, z siódmego piętra. Na dachu pozostają jego ślady na śniegu, tylko jego ślady…. Najdziwniejsze jest to, że chłopiec cierpiał na lęk wysokości – skąd więc znalazł się na dachu? To pytanie dźwięczy w głowie Smilli, sąsiadki z piętra wyżej, która zaprzyjaźniła się z chłopcem. Nie wierzy w to też mechanik, sąsiad z piętra niżej, który znalazł martwego chłopca.
Zaczynają swoje prywatne dochodzenie, próbują znaleźć odpowiedzi na pytania i wyjaśnić śmierć chłopca. Jakoś policja niespecjalnie się tym interesuje, wręcz stara się utrudniać ich starania.
Smilla jest specjalistką od śniegu, jest córką Eskimoski i duńskiego lekarza, która urodziła się i spędziła dzieciństwo na Grenlandii. Samotna, utrzymująca się dzięki bogatemu tatusiowi, ale zaangażowana w wyjaśnienie przyczyn śmierci Esajasa bardziej niż jego matka, alkoholiczka. Smilla zbiera informacje i składa poszczególne puzzle w całość. Okazuje się, ze sprawa ma drugie dno, a ślady prowadzą w przeszłość. Co odkryje? Czy uda się jej wyjaśnić, dlaczego mały chłopczyk musiał zginąć?
Książka Petera Hoega jest świetnie napisana i naprawdę mocna. Napisana ciekawym i bogatym językiem, oprócz tajemniczej śmierci, dostarcza nam ogrom informacji na temat Grenlandii, geologii, śniegu, itd. Nie ma tutaj pościgów, czy rozlewu krwi, jednak książka, przy swoim spokojnym tempie, jest intrygująca i wciągająca. Do końca nie wiadomo jak historia się skończy, autor zwodzi nas i podsuwa nowe tropy i powiązania. Klimat zimna i tajemnicy otacza nas jak macki ośmiornicy, udziela się czytelnikowi tak, że na rękach pokazuje się „gęsia skórka” – niesamowite wrażenie. "Smilla..." to doskonałe połączenie pomysłu na powieść i niesamowitego klimatu Danii i skutej lodem Grenlandii. Całość jest zaskakująca i naprawdę robi wrażenie – polecam serdecznie!
Książkę "Smilla w labiryntach śniegu" możecie kupić w księgarni Fabryka
Lubię literaturę skandynawska dlatego z chęcią się za nią rozejrze!
OdpowiedzUsuńOstatnio ta książka mnie prześladuje. Gdzie nie spojrzę to Smilla...
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że nie znałam tego autora, teraz z chęcią się mu przyjrzę bliżej ;)
OdpowiedzUsuń