Dzisiaj korzystam z wolnego dnia - rano wizyta u lekarza umowiona pół roku temu (polska rzeczywistość), potem ogarnięcie domu po weekendzie pełnym gości i wreszcie parę chwil tylko dla siebie.
Korzystam i od rana sobie palę woski i delektuję się zapachami :)
Na pierszy ogień poszły bzy, czyli wosk Yankee Candle Lilac Blossom - zapach prawdziwie wiosenny, świeży, lekko słodki, kwiatowy - bzy jak żywe :)
Brakuje mi już mojej bzowej alejki spacerowej, niestety, kwiaty przekwitły, pozostała soczysta zieleń. Lilac Blossom zastępuje żywe bzy naprawdę godnie i teraz spokojnie poczekam do kolejnej wiosny :)
Potem zapaliłam sobie kolejny kwiatowy zapach. Zapach, od którego zaczęla sie moja przygoda z woskami i który stale wielbię :) Jest nim Black Plum Blossom, mocniejszy niż Lilac - zapachowy killer, trzeba uważać z ilością wosku. Cięższy, słodszy i mocniejszy, ale przepiękny. Kwiatowy, lekko piżmowy zapach - jeden z moich ulubionych kwiatowych zapachów, do którego często wracam.
Popołudniową porą - lekko i odświeżająco otoczył mnie zapach letniego wosku Citrus Tango. Bardzo świeży, owocowy zapach, rześki i soczysty. Wyczuwa się w nim nuty owocow cytusowych - pomarańczy, grapefruita, limonki, cytryny. Rewelacyjny zapach na letnie popołudnia!
Generalnie, lubię owocowe zapachy i smaki, a ten idealnie wpasował się w mój gust :)
Na wieczór planuję, nowy letni zapach Yankee - Beach Fire - zobaczymy :)
Woski Yankee Candle możecie kupić
CitrusTango to coś zdecydowanie dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń