Rok 2014. Ewa Parelska, archiwistka i entuzjastka historii, postanawia urządzić zjazd swoich krewnych, tych z bliska i tych z daleka. A zbierze się ich trochę, bo protoplaści rodu Korzeńskich, Leontyna i Jan, mieli siedmioro dzieci. W 1920 roku legionista Jan Korzeński ożenił się z panną Tokarzówną, córką zamożnego kupca z Włocławka. Założył luksusowy sklep kolonialny, by utrzymać szybko powiększa-jącą się rodzinę. Była ona duża, patriarchalna, złożona z rodziców, dzieci, babci Elwiry i ukochanego wuja Józefa. Jan zawsze powtarzał: „Pochodzimy z jednego pnia, musimy się kochać, szanować i wspierać”. Niestety, w nowej, peerelowskiej rzeczywistości jego potomkowie poszli różnymi dro-gami, nie zawsze respektując zasady wyniesione z domu. Zabrakło czasu, a może nawet chęci, żeby poznać przeszłość, kiedy zaś ta ochota się pojawiła, było za późno. Ewa pró-buje zgłębić rodzinne archiwum, kryjące niejedną tajemnicę. I wtedy okazuje się, że białe chyba nie zawsze bywa białe, a czarne może mieć różne odcienie. A jaka jest praw-da? Czy tylko jedna i oczywista? Powoli wszystko się zmienia, zaczynają ożywać dawne animozje i strachy. Zjazd rodzinny miał przypomnieć starą prawdę głoszoną przez przodków. I tu zrodziło się zasadnicze pytanie: czy coraz bardziej oddalająca się od siebie rodzina będzie miała ochotę jeśli nie na szacunek i miłość, to przynajmniej na zwykłe popatrzenie sobie w oczy.
Okładka: miękka
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Premiera: 20 października 2015
Książki Ireny Matuszkiewicz czytałam jakiś czas temu i pozostawiły miłe wspomnienia. Z ciekawością sięgnęłam po jej najnowszą powieść "Zjazd rodzinny", która klimatem przypomina mi "Cukiernię pod Amorem". To ciepła saga rodzinna, która porywa czytelnika w podróż w przeszłość i zachęca do poznania losów rodziny Korzeńskich i Tokarzów. Pokazuje jak ważna jest rodzina i jak silne są rodzinne więzi.
Na wstępie książki znajdujemy drzewo genealogiczne rodziny Korzeńskich, które zostanie mocno wplecione w fabułę powieści.
Mamy rok 2014. Ewa Parelska, archiwistka i wielka znawczyni swoich korzeni, otrzymuje informację o tajemniczej ciotce, która umarła na obczyźnie. Jest zdziwiona, gdyż kobieta nijak nie wpisuje się w ich rodzinne powiązania. Córka rzuca jej pomysł zorganizowania rodzinnego zjazdu.
Przenosimy się również w czasie do początku lat 20-tych XX-wieku. Kiedy to z zawieruchy wojennej powraca na łono rodziny Jan Korzeński. Mężczyźnie marzy się własny sklep, ale póki, co nie ma możliwości finansowych na realizacje swego marzenia. Wuj swata go z młodziutka Leontyną, która została na świecie sama, a rodzice w spadku zostawili jej majątek, kamienicę oraz sklep. Młodzi pobierają się, matka Jana zamieszkuje z nimi i zaprzyjaźnia się z synową, a on sam zaczyna remontować sklep i powoli realizować swe marzenie. A marzy mu się kolonialny sklep z ekskluzywnym asortymentem, piękny i przyciagający klientów. Czasy są jednak biedne, niestabilne. Sklep rusza, jednak obroty nie są takie, o jakich marzył Jan. W małżeństwie średnio im się układa. Leontyna marzy o uniesieniach jak z książek, a spotyka ją szara rzeczywistość. Rodzi jedno dziecko za drugim i jest zmęczona takim życiem. Teściowa dzielnie ją wspiera i pomaga na każdym kroku. Duża rodzina wymaga miłości, ale i pieniędzy, aby ją utrzymać. A temu muszą stawić czoło Leontyna i Jan - jak im się powiedzie? Przeczytajcie!
Autorka porywa czytelnika w dawne czasy i prezentuje nam życie w dawnej Polsce w sposób barwny i sugestywny. Głównym tematem powieści jest rodzina, rzecz bezcenna w dzisiejszym świecie. Powieść jest ciepła, wzruszająca i skłaniająca do refleksji. Ma swój niepowtarzalny klimat i smak. Mnie zauroczyła - przypomina mi powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk "Cukiernia pod Amorem" i tylko żałuję, że ma na razie tylko 1 tom, a nie trzy.... Liczę przynajmniej na 3 części :)
Świetne kreacje bohaterów, głębokie i mocno zarysowane zapadają czytelnikowi w pamięć. Trudne czasy i duża rodzina - jak widać można. Teraz mamy lepsze czasy, a rodziny są tylko małe. ... Trzeba w życiu mieć wartości i o nie dbać, jedną z najważniejszych jest rodzina. Rodzina to siła i ceńmy ją, bo bez niej byłoby ciężko. Miłość i wsparcie to rzeczy bezcenne. Powtórzę za Autorką:
„Pochodzimy z jednego pnia. Musimy się kochać, szanować i wspierać.”
Pozostawiam Was z tą złotą myślą i zachęcam do lektury "Zjazdu rodzinnego" :)
Czytam coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńTej też jestem ciekawa :)
A mówi się, że z rodziną to najlepiej na zdjęciu. Chyba jednak nie do końca ;)
OdpowiedzUsuńDrogi rodzeństwa jednak się rozchodzą. Nie każdy każdego darzy sympatią. Zobaczymy co przyniesie druga część.
OdpowiedzUsuńDrogi rodzeństwa trochę się rozchodzą. Nie każdy każdego darzy sympatią. Zobaczymy co przyniesie drugi tom.
OdpowiedzUsuń