Chociaż Ziba od lat prowadzi życie kochającej żony, cierpliwej matki i spokojnej mieszkanki wsi, los okrutnie kpi z jej statecznej sytuacji. Mąż kobiety, Kamal zostaje zamordowany siekierą i znaleziony na ich podwórzu. Ziba jest w ogromnym szoku, więc nie potrafi wyjaśnić, co robiła w momencie zabójstwa. Dzieci zarzekają się, że ich matka nigdy w życiu nie dopuściłaby się takiego czynu. Jednak członkowie rodziny Kamala są przekonani o jej winie i domagają się sprawiedliwości. Cudem unikając publicznego zlinczowania, Ziba zostaje zabrana do aresztu i uwięziona. Oczekując procesu, przebywa w grupie kobiet, które nieszczęście również zaprowadziło do celi. Wśród jej nowych towarzyszek znajduje się trzydziestojednoletnia Nafisa, dla której więzienie było ocaleniem. W innym przypadku dokonano by na niej honorowego zabójstwa. Ziba mieszka również z ciężarną i niezamężną Mezghan, która ma zaledwie dziewiętnaście lat. W odizolowaniu ma czekać, aż rodzina jej kochanka zdecyduje, że powinni wziąć ślub. Jeśli w ogóle. Więzienie dla każdej z nich staje się paradoksalnie bezpiecznym azylem i okrutną karą. Usunięte z brutalnej i pozbawionej umiejętności wybaczania społeczności, próbują zmagać się z sytuacją, tworząc trwałe i przypieczętowane ciężkim losem zgromadzenie. Do tego zamkniętego świata przybywa Yusuf, prawnik Ziby. Mężczyzna jest afgańskiego pochodzenia, ale został wychowany w Ameryce. Jego zaangażowanie w kwestię praw człowieka i tęsknota za rodzimym krajem przywiodły go do Afganistanu. Wie, że los jego klientki zależy od niego. Odkrywa, że zarówno Afganistan, jak i Ziba kryją w sobie wiele tajemnic. Czy Ziba jest pozbawioną sumienia morderczynią? Czy tak jak inne więźniarki padła ofiarą naruszenia surowych zasad społecznych?
Okładka: miękka
Ilośc stron: 496
Wydawnictwo: Kobiece
Dom bez okien to powieść wstrząsająca, bardzo dla mnie egzotyczna i jakby z innego świata. Bo i pochodzi z innego świata, kulturowo, mentalnie. A niby wszyscy żyjemy w XXI wieku, a jednak z niektórymi narodowościami dzieli nas przepaść. Nie wyobrażam sobie życie, które prowadziła Ziba...
Ziba jest Afganką, ma dzieci i męża Kamala. Nie jest szczęśliwa w małżeństwie, jednak znosi z pokorą i godnością swój los, stara się chronić dzieci. Jej życie płynie, raz lepiej raz gorzej aż do pewnego popołudnia, kiedy zostaje znaleziona na podwórku za domem z rękami we krwi. Obok leży jej mąż z siekierą wbitą w kark. Dla sąsiadów i policji sprawa jest prosta - Ziba zabiła męża! Kobieta trafia do więzienia, które przez jakiś czas będzie stanowiło jej dom. Nie przyznaje się do winy, ale również nie chce rozmawiać ze swoim adwokatem, Jusufem. W więzieniu znajduje chwilę dla siebie, może spać, kiedy chce, jedzenie pojawia się samo, myje tylko siebie - słowem jest dla siebie tylko ona sama, nie ma dzieci, o które trzeba zadbać i męża, którego trzeba się bać. Ziba docenia tą życiową odmianę, wbrew wszystkiemu.... Kobieta znajduje obok inne kobiety, które najczęściej trafiają do więzienia za cudzołóstwo lub niemoralne (wg ich prawa) prowadzenie. Więzienie ma otwarte cele, kobiety mogą swobodnie poruszać się, rozmawiać. Nie jest to straszne miejsce, jedyną wadą jest to, że jest zamknięte. Ziba ma obok siebie kobiety, które troszczą się o siebie i o nią, co jest czymś nowym. A kiedy Jusuf zaczyna o nią się troszczyć i usiłuje, wbrew jej woli, pokazać, że jest niewinna - świat staje na głowie. Czy Ziba opuści więzienie i powróci do swoich dzieci? Jak potoczy się jej życie? Przeczytajcie!
Nadia Hashimi w swoich powieściach przybliża nam świat Wschodu, dla nas orientalny i egzotyczny, a jednocześnie zacofany i zamknięty dla obcych. Kobiety są tam jak zwierzęta, a nie jak ludzie. Nie mają praw, tylko obowiązki. Mają być niewidoczne i stanowić tło dla swoich panów- mężów. Przerażające... A jeszcze bardziej, kiedy widzimy na jakich zasadach działa tam prawo i za co kobiety są zamykane i karane. I jest to dla nich błogosławieństwo, bo często lincz poprzedza prawdziwy osąd... Przeczytałam książkę Nadii Hashimi i cieszę się, że żyję w Europie, w Polsce, że mam swoje prawa i głos, który coś znaczy w trudnych sprawach. Cieszę się, że mam rodzinę, ale również, że mam pracę i przyjaciół, że mogę wyjść na ulicę i napić się piwa, że mogę porozmawiać z kolegą bez strachu, że ktoś posądzi mnie o złe prowadzenie
Po przeczytaniu tej książki, my kobiety zaczynamy doceniać to, co mamy i gdzie żyjemy.
Dom bez okien skłania do refleksji i pokazuje, co w życiu ważne.
Świat jest bardzo podzielony i czasem to co dla nas jest obce dla innych jest codziennością.
OdpowiedzUsuńLubię takie życiowe książki, choć te o innej kulturze często poruszają trudne tematy.
OdpowiedzUsuń