Byłeś wtedy dzieckiem w ciemnym pokoju. Nagle wiszący płaszcz przemienił się w upiora, a liżące podłogę światło księżyca zaczęło pełznąć ku Tobie jak macka. Tak właśnie Ciemność zagląda nam w oczy. Sama wybiera sobie ofiary i zaczyna płonąć... Wybrani przez Ciemność nie mają wyboru. Bezpieczne miejsce mogą znaleźć tylko wśród bezdomnych na katowickim dworcu. To właśnie spotkało Natkę - studentkę, która pewnego dnia została napadnięta. Wszyscy tylko patrzyli. Jedynie biednie ubrany starszy mężczyzna przyszedł jej wtedy z pomocą. Dziewczyna chciała mu się odwdzięczyć, a nieświadomie wzięła na siebie cudze przekleństwo.
I zapłonęła Ciemność...
I zapłonęła Ciemność...
Niesamowita! To moje pierwsze spotkanie z twórczością Jakuba Ćwieka i nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem. "Ciemność płonie" przypomina mi książki Stephena Kinga - niesamowity klimat i bardzo realistyczne sytuacje, oraz epizody z Egzorcysty ( tylko bez happy endu...). Dobrze, ze nie mieszkam w pobliżu Katowic i Dworca Głównego, gdzie dzieje się akcja...
Dworzec stanowi azyl dla Wybranych przez Ciemność, przekroczenie jego granicy po zmroku równa się pochłonięcie przez Ciemność - a właściwie spalenie. Sytuacja zaczyna się banalnie - studentkę zaczepia grupa wyrostków i pomaga jej starszy pan, po czym prosi o rozmienienie pieniędzy. Natka ma w portfelu dziwną monetę, którą bez żalu oddaje mężczyźnie. Okazuje się, że moneta jest przepustką do życia poza Ciemnością i tym sposobem Natka trafia na Dworzec po wieczornych wydarzeniach w mieszkaniu. Poznajemy również świat życia bezdomnych na dworcu, sposoby zachowania, wzajemne relacje - autor pisząc książkę mnóstwo czasu spędził wśród bezdomnych słuchając ich historii i poznając dworzec od podszewki.
Nie będę opisywać szczegółów, bo zabiję radość czytania innym zainteresowanym. Książka jest świetnie wydana, samym wyglądem stron tworzy się dodatkowy klimat. Nie wiem kiedy ją przeczytałam - wzięłam do ręki i przepadłam - duże litery na pewno wpłynęły na tempo czytania :).
Bardzo podobało mi się połączenie realizmu, fantastyki i horroru - a wszystko w rodzimych Katowicach. Teraz muszę popatrzeć na półkach bibliotecznych i poszukać innych pozycji Jakuba Ćwieka !
Do tej książki przywiodła mnie okładka - jest naprawdę niesamowita. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła ją przeczytać, chociaż nie przepadam za S. Kingiem. Czuję jednakże, że ta pozycja przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja tego Pana czytałam "kłamcę", który swoją drogą przypadł mi do gustu, i z całą pewnością sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga wzrok, a dodatkowo każdy rozdział tez jest oznakowany. Ciekawe wydanie, a książka bardzo dobra.
OdpowiedzUsuńI znowu mnie namówiłaś. Oj nieładnie, nieładnie:D
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasandra - po prostu otwieram nowe horyzonty :)
OdpowiedzUsuńStayrude - serdecznie polecam i pozdrawiam!
Aż tak dobrze pisze? Miałem ostatnio okazję zamienić z nim kilka słów, gdyż planuję z nim wywiad na blogu, ale jak się okazało w tym przypadku nic bez menadżerki :-)
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, ale bardzo mi się podobało. Lubię klimatyczne horrorowate historie. Nie nudziłam się :)
OdpowiedzUsuń