Zawsze myślałam, że spadające gwiazdy brzmią jak tłuczone szkło...
Kiedy piętnastoletni Mika poznaje głuchą Leę, jego świat zupełnie się zmienia. Dziewczyna jest bezpośrednia,
pełna werwy i... piękna. Żyje jednak w świecie ciszy, do którego chłopak z trudem znajduje dostęp.
Poruszająca powieść o rodzącym się uczuciu nastolatków - dla nastolatków.
Okładka: miękka
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Dreams
Po przeczytaniu bardzo wielu ciekawych recenzji, nabrałam wielkiego apetytu na „Freak City” i jak tylko książka do mnie dotarła – od razu zabrałam się za czytanie. Lektura zajęła mi jedno popołudnie – czytałam aż skończyłam. To niezwykła książka – mądra i poruszająca bardzo ważne tematy .
Czy wyobrażacie sobie życie w zupełnej ciszy? Czy zastanawialiście się jak ludzie głusi odbierają nas, słyszących? A jak my reagujemy na głuchych? Te pytania i wiele innych nasunęły mi się podczas lektury „Freak City”. Podoba mi się, że autorka poruszyła tak ważne tematy w książce skierowanej do młodzieży.
Tytułowa Freak City to ciemna kawiarnia – dosłownie ciemna, zlokalizowana w piwnicy, gdzie obsługa składa się z ludzi niewidomych. Widzący mogą tam przyjść i sami poczuć jak to jest być niewidomym. Do kawiarni przychodzi mnóstwo ludzi, w tym młodzieży spragnionej nowych doznań. Przypadkowo trafia tam Mika, kiedy widzi wchodzącą z koleżankami swoją byłą dziewczynę, Sandrę.
Sandra to jego wielka miłość, kiedy zaproponowała rozstanie – Mika był zdruzgotany, nie dowierzał. Nadal kocha dziewczynę i stara się, aby do niego wróciła. W ciemnościach kawiarni czuje się jak duch, jest obok i słucha rozmowy dziewcząt, które plotkują także o nim. Jest zaskoczony, ale wyciąga wnioski z podsłuchanych informacji.
Wychodząc z kawiarni dostrzega dziewczynę, którą spotkał kiedyś z kolegami na ulicy i która zupełnie nie reagowała na ich zaczepki. Teraz okazuje się, że dziewczyna nie słyszy, a na imię ma Lea.
Mika poznaje w kawiarni wielu ciekawych ludzi – Tommka, pracownika kawiarni, Biene – tłumaczkę i nauczycielkę języka migowego. Kierując się impulsem zapisuje się na kurs języka migowego.
Sandra jest zazdrosna o Leę, jednak kiedy słyszy o jej głuchocie nie traktuje jej jak rywalkę – wg niej nie ma szans, jest przecież niepełnosprawna….
Mika jest rozdarty – bardzo podoba mu się Lea i chce ją bliżej poznać, ale nadal kocha Sandrę. Spotyka się z obydwoma dziewczynami, a z czasem wnioski nasuwają mu się same.
Chłopak dostrzega jak dziwne reakcje wywołuje fakt, że Lea jest głucha – zarówno u niego w domu, jak i w kręgu przyjaciół. Dlaczego głusi traktowani są jako gorsi, słabsi, upośledzeni? A jak oni postrzegają słyszących? Między innymi na te pytania, Mika musi sobie odpowiedzieć i zweryfikować, co jest dla niego najważniejsze w życiu…..
„Freak City” zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To jedna z tych książek, których się nie zapomina, a cząstka pozostaje na zawsze w duszy czytelnika. Zmusza do refleksji i zadumy oraz zweryfikowania własnego podejścia do tematu. Jest mądra i głęboka, ale podana w lekkiej formie.
Mika zostaje postawiony w sytuacji, że musi dokonać wyboru życiowego. Bardzo trudnego wyboru. Lea podoba mu się, ale związek z nią zmieniłby całe jego życie – czy okaże się tak wartościowy dla młodego człowieka? Chłopak dobrowolnie wchodzi w świat ciszy, dostrzega, że język migowy to nie wszystko. Głusi mają swój świat, swoje metody na życie, inne przyjemności, tworzą zamknięty krąg, w którym słyszący są inni i dziwni. Natomiast dla słyszących, głusi często są postrzegani jako osoby niepełnosprawne, niekompletne… gorsze. A przecież wcale tak nie jest!
Z drugiej strony – jak zweryfikować opinie ludzi stojących z boku, kiedy często rodziny nie rozumieją głuchych. W przypadku Lei, to ona musiała się dostosować do rodziny – oni nawet nie nauczyli się języka migowego. Kochają ją, ale traktują jak słabszą, wytyczają jej drogę życiową nie pytając o zdanie. Trudno tak żyć….
Powieść mocno mnie poruszyła. Odłożyłam ją, ale w głowie pozostało mi tysiące kłębiących się myśli i pytań. Jak ja zachowałabym się mając głuche dziecko? Czy byłabym kwoką, nadopiekuńczą, czy też wymuszałabym na dziecku dostosowanie się do świata słyszących? A może pozostawiłabym mu wybór? Nie wiem…. Na pewno chciałabym dobrze – tylko czy „dobrze” dla mnie znaczyłoby to samo, co dla osoby niesłyszącej?
„Freak City” pokazuje nam kilka obliczy ludzi – zdeterminowaną Leę, bardzo otwartego Mikę, zapatrzoną w siebie Sandrę czy nierozumiejących decyzji Miki, kolegów. Do tego dochodzi niezwykła Biene czy Tommek, otwarci na inność, na głuchotę czy ślepotę.
Jeśli się kogoś kocha i akceptuje – nie ważne jest, czy on widzi, słyszy, czy ma wszystkie kończyny – ważne, co ma w sercu….
Nie słyszałam o tej książce,ale po Twojej recce moja babska ciekawość została pobudzona do działania
OdpowiedzUsuńJeżdżąc do pracy tramwajem, często widuje grupkę głuchoniemych, którzy jeżdżą do pobliskiej szkoły dla niepełnosprawnych. Widzę ich uśmiech i z jaką pasją opowiadają sobie mnóstwo rzeczy, i to właśnie migowym, że sam mam chęć nauczyć się tego języka :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze nigdzie z opisem tej książki.Temat niezwykły, poruszający a recenzja zachęcająca do przeczytania:)
Książka wydaje mi się być niezwykła i już od dłuższego czasu na nią poluję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTa książka jakoś wydaje mi się taka mało porywająca - może się mylę, ale mam wrażenie, że to lektura dla dużo młodszych ode mnie ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, ale to nie jest mój priorytet :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po książkę jak tylko wpadnie w moje ręce :P
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka. ;)
OdpowiedzUsuń