„Dziennik badante, czyli Italia pod podszewką” to zapiski autorki, która odkryła piękno tego kraju dzięki wyjazdowi w prozaicznym celu – poszukiwaniu pracy. Włochy nie tylko ją zafascynowały, ale sprawiły, że stała się osobą, która uważa, że nigdy nie jest na nic za późno. Ani na naukę języka, ani na miłość czy ciekawość świata.
Czytelnik dowie się z książki wiele na temat różnych zwyczajów i obyczajów Włochów. Italia jest bowiem krajem bardzo ciekawym, pełnym niespodzianek i ciekawostek nieznanych turystom. Doskonałym uzupełnieniem treści są kulinarne przepisy włoskiej kuchni.
Okładka: miękka
Ilość stron: 338
Wydawnictwo: Novae Res
Zawsze chętnie sięgam po wszelkie książki poruszające tematykę włoską – uwielbiam włoskie klimaty, zarówno w literaturze, sztuce, jak i w kuchni.
W książce Lucyny Kleinert znalazłam wszystkiego po trochę. W ciekawy sposób, Autorka prezentuje nam swoje wrażenia z wyjazdu zarobkowego do Włoch. Całość ma formę dziennika, wzbogaconego wieloma przepisami kulinarnymi oraz barwnymi opisami miejsc.
Lucia zajmowała się we Włoszech starszymi ludźmi – była badante, czyli opiekunką. Wynajmowały ją rodziny do całodobowej opieki nad swoimi, starszymi członkami rodzin. Praca badante to praca zajmująca 24 godziny, trzeba być cały czas czujnym i cały czas „pod ręką”. Rzadko zdarzają się wolne całe dnie, zwykle do użytku prywatnego ma się wyrwane godziny. Praca nie jest lekka, ale Autorce przynosiła satysfakcję. Zaprzyjaźniła się z wieloma członkami rodzin swoich pracodawców, często była traktowana jak członek rodziny, ale dla Włochów zawsze pozostała straniera czyli obca.
Ascoli Piceno - miasteczko, w którym pracowała Lucia - foto z bloga Autorki
W swoim dzienniku prezentuje nam kulisy swojej pracy, podpowiada ciekawe przepisy kulinarne i prezentuje niezwykłe, włoskie plenery.
Lucia pokochała Włochy i …Włocha (zwanego w dzienniku po prostu „P.”) – i wcale się jej nie dziwię :) Oczarowały ją bajkowe miasteczka pełne zakamarków i wąskich uliczek, z fontannami i rynkiem, gdzie toczy się życie. Wiele zwiedzała, odkrywała lokalne święta i festyny, zwyczaje Włochów, intensywnie uczyła się języka, ale również doskonale się tam czuła.
Cała relacja Lucii jest bardzo osobista, lekka i przyjemna, pełna barwnych opisów, ale przy tym bardzo szczera i otwarta. Powieść Lucyny Kleiner przypominała mi trochę książki Frances Mayes.
Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, chłonęłam włoskie klimaty jak gąbka :)
Jeśli ciekawią Was Włochy widziane oczami Polki – zachęcam do lektury książki i zapraszam do odwiedzin bloga Autorki - luciabloxitalia.blox.pl
Z przyjemnością zajrzę do tej książki
OdpowiedzUsuńLubię takie wynurzenia, więc może uda mi się książkę przeczytać.)
OdpowiedzUsuńZapowiada siębardzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńHmmm oglądałam ,,Pod słońcem Toskanii", teraz wypadałoby przeczytać ,,Dziennik badante", bo jakoś brzmi ciekawiej...Taka książka typu: ,,zostawiam dawne życie i wyjeżdżam gdzies, a życie niech się toczy" jest idealna na późną wiosnę - można przenieść się do włoskiego klimatu, a przy okazji wylegiwać się na słońcu.
OdpowiedzUsuńOj jak ja lubię takie książki, wszelakie włoszczyzny uwielbiam. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze za deklaracje przeczytania moich wspomnien. Pozdrawiam z Ascoli Piceno i dziekuje za recenzje... Lucia
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na moim blogu :) zazdroszczę życia we Włoszech!
Usuń