Fin Macleod, były oficer policji z Edynburga, osiedlił się na wyspie już na dobre. Zrządzeniem losu nabyte umiejętności śledcze niezwykle przydają mu się przy kolejnej zbrodni, która dokonuje się niebawem. Podczas wykopywania torfu zostaje znalezione ciało młodego człowieka. Nie są to jednak - jak przypuszczano - zwłoki rozkładające się od zamierzchłych czasów. Policja nabiera przekonania, że to z pewnością morderstwo, w dodatku dokonane wcale nie dawno. Sekcja zwłok uściśla - było to mniej więcej w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Badania DNA natomiast wskazują, że mężczyzna spokrewniony był z cierpiącym na demencję starczą Tormodem, - ojcem Marsaili, ukochanej Fina. Fin, korzystając z własnego doświadczenia jest pewien, że pierwsze oskarżenia powędrują w stronę rodziciela Marsaili. Starając się uchronić bliskich, podejmuje się śledztwa na własną rękę. Krok po kroku rozwiązuje splątany węzeł sprzed lat, słuchając niewiarygodnej opowieści starego, schorowanego człowieka. Szybko okazuje się, że w mrokach przeszłości i niepamięci kryją się zaskakujące fakty...W ponurej scenerii wyspy Lewis Fin Macleod ponownie będzie musiał rozwiązać zagadkę zbrodni i zmierzyć się z mroczną przeszłością.
okładka: miękka
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Albatros A.Kuryłowicz
Cykl: Wyspa Lewis
Premiera: czerwiec 2014
"Człowiek z Wyspy Lewis" to drugi tom opowieści o Wyspie Lewis. Pierwszy tom zrobił na mnie ogromne wrażenie i wyczekiwałam jego kontynuacji. Głównym bohaterem cyklu jest policjant, a teraz już były policjant, Fin MacLeod.
Mężczyzna po rozwodzie i rezygnacji z pracy w edynburskiej policji, wraca na swoją rodzinną wyspę. Rozbija namiot i postanawia odnowić zniszczony dom rodziców.
W tym czasie na torfowiskach zostaje znalezione ciało młodego mężczyzny z charakterystycznym tatuażem na ramieniu. Po wykonaniu badań DNA i porównaniu z zasobami bazy, okazuje się, że mężczyzna spokrewniony jest z rodziną Marsaili, dawnej miłości Fina i matki jego syna. Niestety, ojciec Marsaili, Tormod MacDonald, nie jest w stanie pomóc i wyjaśnić policji tej kwestii, cierpi na zaawansowaną demencję starczą i został umieszczony w ośrodku. Fin podejmuje, z pomocą miejscowego policjanta, swoje własne śledztwo.Daje ono nieoczekiwane rezultaty - Tormod nie jest Tormodem! Kim zatem jest ojciec Marsaili i skąd pochodzi? Kim jest ona sama? Całe ich życie okazuje się być oparte na kłamstwie.
Ślady prowadzą w daleką przeszłość do sierocińca The Dean, gdzie udaje się Fin z Marsaili. Ich uczucie odżywa, jednak sytuacja nie sprzyja zacieśnieniu związku. W sprawę zamieszana jest gangsterska rodzina, a sprawa komplikuje się - życie syna Fina i jego maleńkiej wnuczki jest w wielkim niebezpieczeństwie. Czy Fin, i tym razem, poradzi sobie i ochroni bliskich?
"Człowiek z Wyspy Lewis" to niesamowita książka, gdzie wątek kryminalny przeplata się z retrospekcją. Z jednej strony podążamy śladami Fina i towarzyszymy mu podczas zbierania informacji, a z drugiej poznajemy losy ojca Marsaili, Tormoda, i jego brata, Petera. Ich losy są tragiczne, jedna dziecięca zabawa zmieniła ich życie nieodwracalnie i skończyła się dla Petera śmiercią. Tormod musiał zbudować nowe życie oparte na nowej tożsamości, oparte na kłamstwie.... Przeszłość powóciła i to z całą swoją mocą, a w sprawę zostało wplątane młode pokolenie. Fin również znajduje się w trudnym położeniu, zaczyna swe życie od nowa. Po rozwodzie i utracie pracy, wraca w jedyne miejsce, które mu pozostało - na Wyspę Lewis, i znowu obk siebie ma Marsaili, wolną. Czy ich milość okaże się silniejsza niż przeciwności? Musicie przekonać się sami! Książka jest świetnie napisana, intryguje i ciekawi. Akcja mknie jak burza, a wątki zmieniają się ukazując nowe fragmenty ukladanki. Jestem pod wrażeniem pisarstwa Petera Maya i jego cyklu, bardzo jestem ciekawa. czym zaskoczy nas w trzecim tomie. Czekam z niecierpliwością!
Książkę "Człowiek z Wyspy Lewis" możecie kupić w księgarni Fabryka
Nie znam autora, choć jak widziałam go w zapowiedziach w Albatrosie to przyznam, że zaciekawił mnie i to bardzo. Dodatkowo chwalisz go więc czym prędzej muszę się z nim zapoznać.;)
OdpowiedzUsuńOczarował mnie Peter May już pierwszą książką - "Czarny dom", nie mogę się więc doczekać kiedy "Człowiek z wyspy Lewis" wpadnie mi w łapki, a z twojego opisu wynika, że może być jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńSpojrzałam tylko na zakończenie Twojej recenzji. Lektura książki jeszcze przede mną. I tom bardzo mi się spodobał. Jestem przekonana, że z tym będzie tak samo.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii niestety i jakoś nie czuję się przekonana do książek tego rodzaju. Chyba nie moja bajka :(
OdpowiedzUsuń