Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga młodych ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex znajdą w sobie dość odwagi, żeby spróbować się o tym przekonać? Czy warto czekać na prawdziwą miłość? Czy każdy z nas ma swoją "drugą połówkę"? Może dowiemy się tego po lekturze tej ciepłej i wzruszającej powieści.
Okładka: miękka
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Akurat MUZA
Mam wielki sentyment do twórczości Cecelii Ahern po przeczytaniu "P.S.Kocham cię", którą uwielbiam. Sięgam więc na pewniaka po jej kolejne powieści i jeszcze się nie zawiodłam.
"Love, Rosie" to jej kolejna romantyczna powieść, napisana w bardzo specyficznej formie - listów i krótkich wiadomości. Jakoś taka forma niekoniecznie do mnie przemawia i odłożyłam ją na półkę. Najpierw przeczytała ją moja córka i ona podsunęła mi do przeczytania "Love, Rosie". Zaczęłam ją czytać w świąteczny wieczór i przepadłam. Śmiałam się, denerwowałam i czekałam, kiedy Rosie i Alex zobaczą to, co dla wszystkich wkoło było oczywiste....
Rosie i Alex znali się od dzieciństwa, przyjaźnili i byli nierozłączni. Jednak, kiedy byli już nastolatkami, zaczęli dostrzegać inne dziewczęta i innych chłopców. Nadal łączyły ich bliskie więzi, ale Alex miał dziewczynę, puszczalską Bethany, której nie cierpiała Rosie. Nawet odległość i przeprowadzka Alexa nie zdołała zniszczyć ich przyjaźni. Przeżywali swoje małżeństwa, rozwody, dzieci, ale nadal byli blisko. Kiedy jedno decydowało się na wyjawienie swoich uczuć, to akurat drugie było zaangażowane w kolejny związek.... Czas im nie sprzyjał, jednak w końcu ich ścieżki się spotkały....
"Love, Rosie" to przepiękna i wzruszająca opowieść o przyjaźni, miłości i przywiązaniu. Wprawdzie jest przewidywalna i oczywista, a jednak sprawia, że w oku kręci się łezka, a uśmiech wypływa na usta. Doskonała lektura na świąteczny czas, relaksująca i przyjemna. Miłość została tutaj pokazana w niebanalnej formie - najpierw czytamy wiadomości i karteczki pisane przez dzieci, potem przez młodych ludzi, aż po dorosłych i ich dzieci, które sprawiają, że łączą się w jedną wielką rodzinę. Bliskie więzi łączą Katie, córkę Rosie, i Alexa, czy jego syna Josha i Rosie. Wbrew pozorom forma listowa okazała się bardzo fajnym rozwiązaniem w tym przypadku. Książka dzięki swojej formie stała się oryginalna, a nie oklepana.
"Love, Rosie" to idealna książka na sympatyczny i pełen relaksu wieczór - polecam!
Oj mam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńKiedy "Love Rosie" pierwszy raz trafiła w moje ręce ,też przestraszyłam się co do specyficznej formy...ale muszę przyznać że książka jest świetna !!!
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś czytał "Gwiazd naszych wina" tooo ta powieść będzie podobną przyjemnością ale z większym uśmiechem :D
Muszę przyznać, że mimo iż trzymałam ją dzisiaj w rękach, nie zdecydowałam się na jej zakup. Być może dlatego, że odstraszył mnie cały szum wokół ekranizacji, albo po prostu mam dosyć łzawych, romantycznych historii pokroju GNW. Raczej to drugie :)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytać. Nigdy nie zwróciłam uwagi na ten tytuł, choć autorkę lubię. Teraz zrobiło się o nim głośno i pora nadrobić braki :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jaką dokładnie wymowę ma ta książka, ale skojarzyła mi się z dość poruszającym filmem 'Like Crazy' - polecam.
Od kiedy zobaczyłam trailer filmu, bardzo chciałabym ją przeczytać. Twoja recenzja tylko podsyciła mój apetyt. :))
OdpowiedzUsuńDzisiaj pożyczyłam od siostry chłopaka i już nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńLubię twórczość tej autorki :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam :D Póki co jestem trochę rozczarowana, ale do końca jeszcze trochę, może wyjdzie bardziej na plus :)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam tę książkę, niedługo ją przeczytam, mam nadzieję, że również mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń