To miał być najpiękniejszy dzień w życiu Kaliny. Długa, biała suknia, ukochany mężczyzna u boku i uroczyste słowa „I nie opuszczę cię aż do śmierci”. Piękny sen pryska, kiedy przed ołtarzem okazuje się, że pan młody wkrótce zostanie tatusiem… dziecka innej kobiety. Kalina, mimo niespodzianki, postanawia wykorzystać jedyny prezent ślubny, jaki otrzymuje po przerwanej ceremonii – voucher do spa w zabytkowym dworku. Uzbrojona w walizkę fatałaszków i powieść o Bridget Jones wyrusza, by zakosztować luksusów i wyleczyć złamane serce…Niedoszła panna młoda trafia do niezwykłego miejsca, gdzie brakuje wanny z hydromasażem i drogich kosmetyków, zaś urodę poprawia się kozim twarożkiem i kąpielami w mleku. Niespodziewany splot okoliczności sprawia, że Kalina pojawia się w dworku w zupełnie innym charakterze niż planowała, a to dopiero początek niespodzianek…
Okładka: miękka
Ilośc stron: 314
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Kalina w malinach tom 1
Przezabawna opowieść - ubawiłam się setnie przy lekturze książki "I że ci nie odpuszczę". To świetnie napisana obyczajówka z wątkami romansowymi i sensacyjnymi, zabawna i intrygująca. Mnie doprowadziła do głośnych wybuchów śmiechu :)
A więc Szanowni Państwo zapraszamy na ślub Kaliny Radeckiej i Patryka Cieplaka!
Niestety, z przykrością informuję, że ślub nie został sfinalizowany, choć goście i para młoda pojawili się w kościele i stanęli przed obliczem księdza. Dlaczego? Ponieważ okazało się, że pan młody (niedoszły) zrobił dziecko przyjaciółce panny młodej ( już byłej), Joli. Kalina rzuciła z impetem bukietem ślubnym i opuściła z fasonem kościół. Potem zaszyła się w domu i przez tydzień, wraz z rodziną, zmuszona była spożywać swój trzypiętrowy tort ślubny - żeby się nie zmarnował :)
Efekt końcowy - jedna przyjaciółka mniej, jeden narzeczony mniej - dobrze, że przed ślubem, a nie po.... oraz voucher do spa, który niespodziewanie trafił do Kaliny, a ona za namową przyjaciółek, postanowiła z niego skorzystać, sama...
I tak wyruszyła do Kamionek, aby zażyć rozkoszy w spa i cieszyć się wolnością, która została jej zwrócona. Kamionki okazały się leżeć na końcu świata, na totalnym zadupiu. Dworek i otaczający go park, zauroczyły Kalinę, ale żadnego spa tam nie zastała, było w odległych planach. Dziewczyna postanowiła za wszelką cenę zostać w tym cudownie spokojnym miejscu i skorzystała z zamieszania. Została zatrudniona jako malarka, która miała odrestaurować fresk. Pierwszej nocy doszło do napadu na dworek i ukradziono walizkę Kaliny, ale i to wydarzenie nie wypędziło jej z powrotem do domu. Do dworku zaczęli napływać niespodziewani gości, a Kalina sprawdziła się idealnie w roli asystentki właścicielki dworku. Odkryła tam spisek, wpadła w oko dwóm mężczyznom i jej życie znowu nabrało barw :)
"I że ci nie odpuszczę" to doskonaly debiut Joanny Szarańskiej. Napisany lekko, zabawnie i bardzo ciekawie. Stary dworek, kryje swoje tajemnice, a na jego skarby czychają rabusie. Wiele się dzieje w tej powieści, a autorce skutecznie udaje się czytelnika rozśmieszyć, ale i zaintrygować. Książki nie sposób odłożyć, a że czyta się ją bardzo szybko - to lektura na jedno popołudnie. Relaksująca, wesoła i wciagająca! Już się cieszę, że to pierwszy tom i nie będzie trzeba rozstawać się z Kaliną, którą bardzo polubiłam. Jak gdzieś przeczytałam - "I że ci nie odpuszczę" to doskonała kryminalno-romantyczna komedia w najlepszym wydaniu." - i ja podpisuję się pod tym stwierdzeniem obydwoma rękoma!
Wszystich zachwyca ta książka :)
OdpowiedzUsuńKurcze, jednak nie jestem do końca przekonana To trochę jak z tą "Garścią pierników..." - też wszystkich ta historia zachwycała, a mnie się flaki przewracały od tego lukru. Obawiam się, że tu może być podobnie :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, ale czy mogłaby się Pani zdecydować co do tytułu tej książki? W treści wymienia Pani 3 różne. Proszę tylko uważnie przeczytać.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńto samo miałam napisać. Doprawdy tak trudno przeczytać poprawnie tytuł,jeśli się chce publikować recenzję?
UsuńPrzepraszam - każdy się może pomylić, a autosłowniki nie ułatwiają pisania....
UsuńKażdy ma prawo się mylić ale przed opublikowaniem może też przeczytać co napisał? Jestem wyczulona, gdyż w prasie, w internecie, wszędzie roi się od niechlujnego pisania. Dlatego zwracam na to uwagę i czasem komentuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzyjęłam uwagę i poprawiłam :)
UsuńPodrawiam :)
UsuńTyle już czytałam o tej książce dobrego, chyba trzeba w końcu się przełamać mimo błagań portfela i wybrać się do księgarni, a co! :D Szczególnie, że już sam tytuł od razu przyciąga wzrok. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.