W tureckiej części Nikozji żona autora kupuje starą, drewnianą szkatułkę. Trzy miesiące później w kościele w Barcelonie zamordowany zostaje kapłan. Co łączy te dwa fakty? Jaki jest ich związek z wydarzeniami w Jerozolimie sprzed dwóch tysięcy lat? I dlaczego skutkują aktami terrorystycznymi we współczesnej Europie? Jaką rolę odgrywa w nich założony w 2012 roku w Hiszpanii Zakon Piłata i Judasza? Próba rozwiązania tych zagadek okaże się śmiertelnie niebezpieczna. Autor - wzorem Dana Browna i Umberto Eco - po mistrzowsku prowadzi nas przez zaułki historii, pokazując, jak wydarzenia z przeszłości wpływają na jej bieg, wywołują tragiczne skutki w ciągu dwóch tysięcy lat i powodują śmiertelne zagrożenie dla współczesnych Europejczyków. Historia, sensacja i kryminał w jednym.
Okładka: miękka
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Bernardinum
Ostatnie srebrniki to połączenie powieści sensacyjnej, historycznej i thrillera. Ciekawie napisane i bardzo ładnie wydane przez Wydawnictwo Bernardinum. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Tadeusza Biedzkiego, ale myślę, że nie ostatnie :)
Podczas pobytu w tureckiej Nikozji, Wanda znajduje w jednym z lokalnych sklepików starą szkatułkę, która bardzo jej się podoba. Znajomy sklepikarz sprzedaje jej pamiątkę rodzinną, jednak najpierw opowiada jej legendę związaną z tą szkatułkę Otóż przedmiot przynosi nieszczęście temu, w którego rękach się znajduje i przestrzega Wandę. Ta traktuje przepowiednię jak bajkę i nie obawia się klątwy. Niedługo później, wraz z mężem, staje się świadkiem zamordowania w barcelońskim kościele księdza. Sprawa jednak zostaje zatuszowana, a po powrocie do Polski nigdzie nie znajdują informacji na ten temat, ani w prasie ani w internecie. Temat ich intryguje i po nitce do kłębka drążą go.... Okazuje się, że zbrodnia wiąże się bezpośrednio z Zakonem Piłata i Judasza.
Co ciekawsze, w skrzynce z Nikozji, Wanda znajduje dwie bardzo stare monety i skrawek pergaminu, jak się okazuje są to srebrniki z czasów Jezusa. Skrzynka i Zakon Piłata i Judasza oraz morderstwo, którego było świadkiem polskie małżeństwo, okazują się ze sobą mocno powiązane, a kolejna wizyta w Hiszpanii obfituje w mrożące w żyłach krew wydarzenia.
Ostatnie srebrniki to powieść, która ciekawi i intryguje czytelnika. Legenda dotycząca skrzyneczki przeplata się z realnymi wydarzeniami tworząc spójną całość. W mojej głowie podczas lektury pojawiało się pytanie - na ile ta opowieść jest prawdziwa? Bo na pewno jest zaskakująca i bardzo ciekawa. Tadeusz Biedzki idzie w śladu Dana Browna i łączy watek historyczny ze współczesną intrygą w całość, jednak brakuje mi w jego powieści tego czegoś, co powoduje dreszcz i emocje. Powieść jest dobrze i poprawnie napisana, ale za mało w niej emocji. Przeczytałam ją z przyjemnością, ale odłożyłam z lekkim niedosytem.
Przeczytajcie i oceńcie sami - moim zdaniem warto :)
Podczas pobytu w tureckiej Nikozji, Wanda znajduje w jednym z lokalnych sklepików starą szkatułkę, która bardzo jej się podoba. Znajomy sklepikarz sprzedaje jej pamiątkę rodzinną, jednak najpierw opowiada jej legendę związaną z tą szkatułkę Otóż przedmiot przynosi nieszczęście temu, w którego rękach się znajduje i przestrzega Wandę. Ta traktuje przepowiednię jak bajkę i nie obawia się klątwy. Niedługo później, wraz z mężem, staje się świadkiem zamordowania w barcelońskim kościele księdza. Sprawa jednak zostaje zatuszowana, a po powrocie do Polski nigdzie nie znajdują informacji na ten temat, ani w prasie ani w internecie. Temat ich intryguje i po nitce do kłębka drążą go.... Okazuje się, że zbrodnia wiąże się bezpośrednio z Zakonem Piłata i Judasza.
Co ciekawsze, w skrzynce z Nikozji, Wanda znajduje dwie bardzo stare monety i skrawek pergaminu, jak się okazuje są to srebrniki z czasów Jezusa. Skrzynka i Zakon Piłata i Judasza oraz morderstwo, którego było świadkiem polskie małżeństwo, okazują się ze sobą mocno powiązane, a kolejna wizyta w Hiszpanii obfituje w mrożące w żyłach krew wydarzenia.
Ostatnie srebrniki to powieść, która ciekawi i intryguje czytelnika. Legenda dotycząca skrzyneczki przeplata się z realnymi wydarzeniami tworząc spójną całość. W mojej głowie podczas lektury pojawiało się pytanie - na ile ta opowieść jest prawdziwa? Bo na pewno jest zaskakująca i bardzo ciekawa. Tadeusz Biedzki idzie w śladu Dana Browna i łączy watek historyczny ze współczesną intrygą w całość, jednak brakuje mi w jego powieści tego czegoś, co powoduje dreszcz i emocje. Powieść jest dobrze i poprawnie napisana, ale za mało w niej emocji. Przeczytałam ją z przyjemnością, ale odłożyłam z lekkim niedosytem.
Przeczytajcie i oceńcie sami - moim zdaniem warto :)
Ja miałam mieszane uczucia po lekturze...
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i miałam mieszane uczucia. Część historyczna podobała mi się bardziej niż ta, która opowiadała o współczesnych losach bohaterów. Szkoda trochę, bo sam pomysł świetny!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń