środa, 2 maja 2012

Ulotne chwile szczęścia - Robyn Carr

Czy kiedykolwiek pogodzę się ze śmiercią męża? Czy to wstyd, że coraz częściej myślę o innym mężczyźnie? Czy naprawdę kocham Paula, czy tylko pragnę bliskości i boję się być samotną matką?
Vanessa musi sobie odpowiedzieć na wiele ważnych pytań. Wie, że od decyzji, które teraz podejmie, zależy jej przyszłość. Chce znowu kochać i być kochaną. Ale to nie takie proste… Mężczyzna, z którym chciałaby spędzić resztę życia, co prawda wyznał jej miłość, ale zaraz potem oznajmił, że oczekuje dziecka z inną kobietą…

Okładka:  miękka
Ilość stron:    336
Wydawnictwo:   MIRA Harlequin 

Po ostatnich katastroficznych wizjach świata potrzebowałam coś lekkiego i odprężającego - mój wybór padł na książkę Robyn Carr, którą bardzo lubię.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że po raz kolejny spotykam mieszkańców Virgin River, o których czytałam w "Pożegnaniu z przeszłością" ( recenzja tutaj ). Bardzo polubiłam mieszkańców tego niezwykłego miasteczka - przesympatycznych ludzi, otwartych, szczerych i bardzo z sobą zżytych.

Tym razem bliżej poznajemy historię Vinnie, ciężarnej kobiety, której mąż, Matt, zginął w Iraku. Matt należał do Marines i zginął podczas misji. Pozostawił żonę w siódmym miesiącu ciąży i nigdy nie zobaczył swojego synka, Matta. Kobietą opiekował się jego przyjaciel, Paul.
Między młodymi zaczęło rodzić się uczucie, ale trudno było im się do niego przyznać. Paul, w ramach pocieszenia, wpadł w ramiona innej kobiety i wplątał się w kłopoty. Vinnie nie pozostała dłużna i spotykała się z młodym pediatrą, Cameronem. 
Koniec końców, nieporozumienia zostały wyjaśnione i wszystko dobrze się skończyło :)
Chociaż była i drastyczna chwila, kiedy Mel, położna, żona właściciela baru - Jacka, omal nie umarła przy porodzie. Bardzo lubię tę postać i trzymałam kciuki, aby wszystko skończyło się pozytywnie. Wzruszyła mnie scena, kiedy kobieta na skutek krwotoku straciła przytomność, a jedyną metodą jego powstrzymania było ssanie piersi. Noworodek nie chciał tego robić, więc Jack sam ssał pierś żony - i tym uratował jej życie. Te kilka minut do przylotu paramedyków, które dał jej mąż, uratowały ją przed śmiercią. Piękne!

"Ulotne chwile szczęścia" to piękna opowieść o miłości i przyjaźni. Pokazuje nam, jak trzeba dbać i cenić szczęście, bo bardzo szybko można je stracić. Okazujmy bliskim naszą miłość, to nic nie kosztuje, a nigdy nie wiadomo jak potoczy się życie...
Polecam tę książkę na upalne, letnie popołudnia - wzrusza, bawi i wywołuje uśmiech na twarzy!






6 komentarzy:

  1. z pewnością po nią sięgnę
    książkę już od jakiegoś czasu mam na oku
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuję na listę lektur do przeczytania ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Twojej recenzji książka wydaje się dosyć ciekawa. :) Myslę, że kiedyś po nią siegne. ;3
    Ponadto zapraszam na mojego i moich kumpli bloga: www.extinctdreams.blogspot.com Mam nadzieję, że spodoba Ci się tam, szczególnie, że to blog z recenzjami. :) Dopiero się rozkręca, ale w trójkę zawsze łatwiej ;)
    Pozdrawiam.
    Izor ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, bardzo fajna, ciepła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka tej książki kojarzy mi się z tanim romansem, poza tym - widziałam ją już tyle razy, że znudziło mi się jej oglądanie. Jednak książkę w formie ebook'a przeczytam, gdyż szkoda mi wydawać aż tyle pieniędzy na książkę, którą przeczytam tylko raz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Może nie w najbliższym czasie ale za jakiś czas jeśli będę miała okazję ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...