piątek, 1 marca 2013

Wywiad z Barbarą O'Neal, autorką książki "Recepta na milość"

Wczoraj zaczytałam się :) Nic nowego - ale trafiłam na baaardzo sympatyczną książkę, ale jeszcze jej nie skończyłam.


Dziś więc nietypowo - zamiast recenzji, chciałabym Wam zaprezentować wywiad, który przeprowadziła Marta Bartosik z Wydawnictwa Literackiego z Barbarą O'Neal, autorką książki "Recepta na miłość".


Barbara O’Neal była najpierw zapaloną czytelniczką (jako dziecko), potem autorką opowiadań i powieści pisanych do szuflady (jako nastolatka – nim skończyła 20 lat, napisała ich jakiś tuzinJ), studentką dziennikarstwa, matką dwójki dzieci, aż wreszcie po czterech i pół roku starań znalazła wydawcę dla swojej książki. Dziś należy do najbardziej popularnych przedstawicielek prozy kobiecej i obyczajowej w Stanach Zjednoczonych. Jej książki ukazują się także w Australii, Brazylii, Francji, Niemczech, Nowej Zelandii, Polsce, na Węgrzech i we Włoszech. Jest sześciokrotną laureatką nagrody RITA przyznawanej przez Romantic Writers of America.

Zacznę od pytania o okładki. Skąd się wzięły na nich te piękne psy? Domyślam się, że ma to związek nie tylko z powieściowymi fabułami…
W moim domu mieszka wiele zwierząt. Atenę, starą pręgowaną kocicę, znalazłam pod samochodem, gdy była jeszcze młodą kotką. Była wygłodzona i kotna, więc co mogłam zrobić? Przygarnęłam ją. Jest teraz najtłustszym kotem na świecie. Mamy też parę czarno-białych kotów, które zaadoptowałam podczas aukcji charytatywnej dwa i pół roku temu. Nadałam im, sama nie wiem czemu, anielskie imiona – Rafael i Gabriela, Rafe i Gabi. Ich matka była dzikim kotem, ale one dały się oswoić. Były do siebie bardzo przywiązane więc wzięliśmy oba. Bawią nas do łez, ścigając się tam i z powrotem po korytarzu i turlając się bez końca. Przedstawienie ich psiemu członkowi naszej rodziny, Jackowi wymagało wiele cierpliwości i czasu. Jack to mieszaniec nowofunlandczyka i chow-chow, prototyp psa Eleny w Jak znaleźć przepis na szczęście. Po tym jak straciłam czternastoletnią collie, moja siostra pojawiła się pewnego dnia w drzwiach z puszystą kuleczką. To był właśnie Jack. Znalazła go, gdy błąkał się przy drodze. Wszystko wskazywało, że został porzucony przez właścicieli. Przyjęliśmy go do siebie i wyrósł na najwspanialszego psa wszechczasów. Teraz ma dziesięć lat. I wreszcie ostatni, co nie znaczy najmniej ważny, członek rodziny – Neko. Jego historia jest również niezwykła. Mój partner biegł przez las i nagle natknął się na przepięknego kota syjamskiego. Wielki zdrowy samiec stanął na jego drodze i starał się usilnie dać mu do zrozumienia, że oto zgubił się i potrzebuje pomocy. W lesie pełno jest wilków i kojotów więc Neal zabrał go do samochodu. Przez tydzień próbowaliśmy odnaleźć jego właściciela, ale nikt się nie zgłosił. Został więc z nami, a my zakochaliśmy się w nim po uszy! Ma dopiero trzy lata, ale od razu znalazł wspólny język z pozostałymi kotami, tarzając się z nimi radośnie po podłodze. Zwierzęta są znakomitym towarzystwem dla pisarza. To samotny zawód. One pomagają mi przez to przejść.

Jako pisarka funkcjonuje pani pod kilkoma pseudonimami. Dlaczego?
Pod pseudonimem Ruth Wind pisałam romanse dla Silhouette. To było na samym początku mojej pisarskiej kariery. Koncentrowałam się na wątku romansowym, a bohaterkami czyniłam młode kobiety, które poszukiwały życiowych partnerów. Barbara Samuel to moje prawdziwe imię i nazwisko. Podpisuję się tak w romansach historycznych, bo czytelnicy tego gatunku lubią czyste marki. Jako Barbara O’Neal publikuję powieści o kobietach w różnym wieku, czasem wprowadzam w nich domieszkę magicznego realizmu, a zawsze – wątki kulinarne oraz myśl, że kuchnia i jedzenie w rozmaity sposób pomagają nam w życiu. Dużą rolę odgrywają tu też zwierzęta. Te powieści niosą nadzieję i pocieszenie. Opowiadam w nich o szansach, jakie życie otwiera przed nami, bez względu na nasze doświadczenia, wiek czy miejsce, z którego pochodzimy.

Pani blog nosi nazwę „Pisarka w drodze”, a jednym z hobby są górskie (i nie tylko) wędrówki.
To babcia zaszczepiła we mnie tę pasję. Byłam wtedy dzieckiem, a ona wszędzie chodziła pieszo. Przejęłam to od niej. W naszym zmotoryzowanym świecie przyjemnie jest pójść na długi spacer z psem... Czas na dłuższe wędrówki przyszedł, gdy znalazłam się na życiowym zakręcie. Razem z przyjaciółką spędziłam wtedy tydzień we francuskich Alpach. Żadna z nas nie wiedziała, w co się pakujemy. Miałam potem mnóstwo odcisków na stopach, ale udało się i było warto. Nauczyłam się, że wędrówka może być medytacją, sposobem wsłuchania się w siebie, drogą do zrozumienia świata. Uwielbiam to zmęczenie na końcu dnia, kufel zimnego piwa, śmiech w towarzystwie przyjaciół, rozmowę z ludźmi napotkanymi na szlaku. Wreszcie można zobaczyć żaby rechoczące w moczarach, pióro spadające z drzewa na ścieżkę, po której się stąpa – na wszystko jest czas. Szukam takich okazji. Często wyjeżdżam z Kolorado, by prowadzić warsztaty i gdziekolwiek jestem, zawsze wyszukuję lokalne szlaki, albo proszę miejscowych, by mi je wskazali. W ten sposób poznałam lasy deszczowe na wyspie Vancouver, wiejskie drożynki w Anglii i kalifornijskie wybrzeże. Pokonałam też część Drogi św. Jakuba. Prawdopodobnie w przyszłym roku z przyjaciółmi przejdziemy cały szlak.

Całkiem niedawno wróciła pani z Nowej Zelandii…
Byliśmy tam prawie miesiąc. Nowa Zelandia jest taka zielona i dziewicza… Większość czasu spędziliśmy na świeżym powietrzu: kajaki, piesze wędrówki, wycieczki helikopterem. W Auckland pokonaliśmy 16-kilometrową trasę Coast to Coast, łączącą wybrzeże Morza Tasmańskiego z Oceanem Spokojnym. Poznawałam też lokalną kuchnię. Wiele można dowiedzieć się o danym kraju, siedząc przy stole.

No właśnie, skąd ta fascynacja kulinariami, tak silnie obecna w pani książkach?
Miałam siedem lat, kiedy mama podarowała mi egzemplarz Książki kucharskiej dla dzieci Betty Crocker. Otworzył się przede mną świat pełen magii – mogłam wziąć kilka prostych składników i wyczarować z nich coś zupełnie innego: ciastka w kształcie zwierząt! deser owocowy! spaghetti! Byłam olśniona i ten zachwyt już nigdy mnie nie opuścił.

Dobre jedzenie to…
Uwielbiam wszystko, co oparte jest na świeżych, sezonowych składnikach. Wolę dania proste niż wyrafinowane. Spaghetti w sosie ze świeżych pomidorów, czosnku i oliwy oraz dodatkiem sera. Sałatka z mango, awokado i czerwonej cebuli. Czarna soczewica z czosnkiem i przyprawami. To jest to, co lubię.

Gdy w trakcie pracy nad książką z pani kuchni rozchodzą się po całym domu rozmaite wonie i aromaty, co może to znaczyć?
To może znaczyć, że książka idzie źle… Często schodzę do kuchni, gdy dopada mnie frustracja i poczucie zagubienia, gdy nie mam pomysłu, jak dalej poprowadzić wątek. Zaczynam wtedy kroić, siekać i mieszać, nucąc do muzyki i wtedy właśnie przychodzi rozwiązanie.


Rozmawiała: Marta Bartosik, Wydawnictwo Literackie
Zdjęcie autorki © bluefoxphotography.com


W Polsce, nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się już książka:

a planowane są dwie kolejne książki.

Zachęcam do lektury, a moje wrażenia po przeczytaniu "Recepty na szczęście" zaprezentuję w najbliższych dniach !


czwartek, 28 lutego 2013

Style w modzie. Od Channel do Versace - Marnie Fogg

Oto interesująca panorama dorobku ponad 100 najbardziej wpływowych projektantów mody, od początków XX wieku po dzień dzisiejszy ? ludzi, którzy kształtują trendy i styl, inspirując miliony entuzjastów na całym świecie. Wciągający, ciekawy tekst informuje o ich życiu, często trudnej drodze na szczyt, najciekawszych pomysłach i ewolucji stylu, a znakomite ilustracje prezentują najciekawsze kreacje każdego z twórców. Wszystko to razem daje pełny obraz cech charakterystycznych i kierunków rozwoju najbardziej wpływowych modowych marek świata.
Okładka:   miękka ze skrzydełkami 
Liczba stron: 352 
Wydawnictwo:     Buchmann

Jak każda kobieta, interesuję się modą, śledzę trendy i staram się zawsze coś nowego dołożyć do swojej garderoby. Bardzo spodobał mi się, wydany ostatnio przez Wydawnictwo Buchmann, album o modzie „Style w modzie”. 

Autorami tego pięknego albumu są Marnie Fogg i Jonathan Saunders. Pani Fogg, autorka całej książki, jest ekspertką w dziedzinie mody i posiada ogromne doświadczenie. Wydała już wiele książek i albumów z tej dziedziny, m.in. A 60s Cultural Phenomenon, Print in Fashion: Design and Development in Fashion Textiles oraz Couture Interiors: Living with Fashion

Jonathan Saundres napisał wstęp do książki. Jest wybitnym, szkockim projektantem mody, który zdecydowanie wyróżnia się na rynku mody. W 2007 roku uzyskał tytuł Designer of The Year magazynu Elle. 

W albumie znajdziecie, zarówno historię mody i jej ewolucję, jak i prezentację projektantów i ich dorobku, przewodnik po próbkach tkanin oraz bardzo pomocny słowniczek. 

To swoiste połączenie albumu i podręcznika o historii mody. 

Wstęp albumu zapoznaje czytelnika z ewolucją mody, najważniejszymi wydarzeniami, które miały miejsce w świecie mody w XX i XXI wieku.

 Potem następuje prezentacja projektantów w kolejności alfabetycznej – jest to bardzo przejrzyste i wygodne. Można tutaj znaleźć mnóstwo ciekawych informacji o projektantach, bogato ilustrowane ich dorobkiem. Wszędzie, Autorka książki starała się pokazać i wyodrębnić wyjątkowe cechy, pomysły i kreacje projektantów. Każdy z nich jest przecież artystą i wielką indywidualnością. Interesujący i bardzo oryginalny jest rozdział pokazujący próbki tkanin charakterystyczne dla konkretnych projektantów – z tym nigdy wcześniej się nie spotkałam. 

Ja z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam zdjęcia moich ulubionych projektantów, tj: Donna Karan, Max Mara, Calvin Klein czy Rick Owens. 

Całość jest pięknie wydana, na sztywnym, kredowym papierze, opatrzona w mnóstwo zdjęć, znakomitej jakości. Tekst jest ciekawie napisany, lekko i polotem. Wydanie jest niezwykle staranne i dopracowane w szczegółach. Szalenie mi się podoba i myślę, że to wydanie nie zawiedzie najbardziej wymagających wielbicieli mody! To doskonały pomysł na prezent dla młodych kobiet lubiących być trendy




środa, 27 lutego 2013

Sklepik z niespodzianką. Lidka - Katarzyna Michalak

Sklepik z Niespodzianką to wciąż miejsce spotkań kręgu zaprzyjaźnionych kobiet: uroczej właścicielki Sklepiku - Bogusi, pięknej i humorzastej tap madl - Konstancji, energicznej femme fatale - Adeli, zagubionej pani weterynarz - Lidki, dobrej duszy miasteczka - Stasi. Jednak w małej nadmorskiej miejscowości nastał czas zmian. Lidka była uroczą, kochającą życie kobietą. Była. Niespełnione marzenie o dziecku, własnym, ukochanym maleństwie, zmienia wszystko. Z lekarki weterynarii, którą w Pogodnej lubiano i szanowano, ze wspaniałej przyjaciółki, na którą Bogusia, Adela i Stasia mogły liczyć, Lidka przeistacza się w godną pożałowania istotę, raniącą najbliższych. Co jeszcze poświęci, by zostać matką? Niespodziewane trudności pojawiają się także w życiu Bogusi i Adeli. Czy kobiety odnajdą w końcu szczęście i spokój? Czy los się do nich uśmiechnie?

Okładka:  miękka ze skrzydełkami
Ilość stron:  272
Wydawnictwo:     Nasza Księgarnia
Cykl:  Sklepik z niespodzianką
Premiera:  20 luty 2013

W końcu jest – doczekałam się 3 części mojego ulubionego „Sklepiku z Niespodzianką”! Uwielbiam opowieść o trzech muszkieterkach, jak sama nazywam przyjaciółki z Pogodnej, Bogusię, Adelę i Lidkę. Szkoda, że trylogia dobiegła do końca… pozostaje czekać aż Kasia Michalak znowu nas zaskoczy i wymyśli kolejny magiczny cykl. 
Każdej z przyjaciółek poświęcony był jeden tom trylogii, choć najnowsza „Lidka”, według mnie jest pełna Lidki i Bogusi, ta druga szczególnie wychodzi na czoło pod koniec powieści. Mamy więc opowieść o Lidce i Bogusi, a przebojowa Adela usuwa się na dalszy plan. Obok naszych muszkieterek przewijają się, wcale nie mniej ważne postacie drugoplanowe – energiczna Stasia, "top madl" Kocia czy babcia Bogusi. Teraz dopiero grono kobiet z Pogodnej tworzy komplet – może Kasia napisze kolejne tomy? Ja bym bardzo chciała poczytać o Stasi, to intrygująca postać, na pewno jej historia byłaby nie mniej ciekawa niż głównych bohaterek. 

„Sklepik z Niespodzianką” pokochałam od pierwszych stron opowieści o Bogusi. Jest niezwykle ciepły, ze specyficznym klimatem, pełen babskiej przyjaźni i niezwykłych perypetii. Kasia Michalak stworzyła opowieść o kobietach dla kobiet – to jedna z tych pozycji, do których się wraca, aby ogrzać się w ich cieple i podnieść na duchu. Drugi tom skończył się ślubem Adeli z Janeczkiem. Trwają ich starania związane z adopcją dzieci, a Adela spełnia się jako radna, żona i matka. Ponadto jak kwoka czuwa nad swoimi przyjaciółkami, którym życie nie skąpi kopniaków. Bogusia wciąż czeka na powrót Wiktora z Australii, pomału przestaje w to wierzyć i niknie w oczach. Natomiast jej Sklepik przeżywa oblężenie, wciąż jest pełen turystów i mieszkańców Pogodnej. 
Dochodzimy do bohaterki trzeciego tomu, Lidki, oddanej pani weterynarz, dużo mniej oddanej żony i wiernej przyjaciółki, nad którą zebrały się burzowe chmury. Lidka w końcu złożyła pozew o rozwód, jednak dla świętego spokoju oddała mężowi wszystko. W dodatku została zamknięta w areszcie i oskarżona o porwanie dziecka Koci, małego Kajtusia. Lidka nie mogła bowiem znieść ciągłego płaczu niemowlaka…. Sama skrycie marzy o macierzyństwie, którego natura jej poskąpiła, i nie może znieść rozpaczy Kajtusia i  ... widoku kobiet w ciąży. Ale od czego ma się przyjaciółki? Kobiety w sytuacjach kryzysowych potrafią wiele, a przoduje w tym Adela, która i tym razem znajduje wyjście z sytuacji. Przy okazji naraża się przyjaciółkom swoimi pomysłami i prawie wyprowadza z Pogodnej. Wiele zmienia się również w życiu Bogusi, znowu zaczyna dla niej świecić słońce. Ich przyjaźń jest cenniejsza niż wszystkie materialne skarby. 

Ha! Udało mi się nie zdradzić zbyt wiele :) I dobrze – sami musicie przeczytać tę magiczną książkę i przeżyć ją w pełni. Na pewno dostarczy Wam wiele emocji i wzruszeń! 
Obok cyklu „Sklepik z Niespodzianką” nie można przejść obojętnie – fantastyczne okładki przyciągają oko, a magnetyczne wnętrze- serce, powstaje iście wybuchowa mieszanka. Niektórzy pewnie powiedzą, że to czytadło dla gospodyń domowych – pewnie! A czy każda nas nią nie jest? Ja się tego nie wstydzę, a czytam to, co lubię. Jeśli książka potrafi we mnie wzbudzić emocje i doprowadzić do sytuacji, że świat przestaje dla mnie istnieć, kiedy ją czytam, to uważam, że jest to naprawdę dobra literatura. Dla mnie wyznacznikiem są emocje, a nie zdobyte nagrody, czy tytuły. Ale się rozpisałam, ale denerwuje mnie takie bzdurne szufladkowanie książek. Przechodząc do meritum, uwielbiam niezwykłe dziewczyny z Pogodnej i sama prawie czuję się elementem całości – świetnie je znam, lubię, uczestniczę w ich spotkaniach, trzymam kciuki i dopinguję do działania. Czuję się emocjonalnie związana ze „Sklepikiem…”, tym bardziej, że Autorka przy okazji opowieści o przyjaciółkach porusza wiele ważnych tematów, które pobudzają do refleksji. 
Bardzo podoba mi się dbałość o szczegóły i staranność w wydaniu tego cyklu. Okładki są niezwykłe, przepiękne graficznie, dopracowane w najmniejszych szczegółach, a pomysł uwiecznienia na okładce „Lidki” Autorki z synkiem, uważam za świetny. Ciekawe, jak będzie reakcja Patisia za kilka lat :)

Kasiu, serdecznie dziękuję Ci za tę magiczną, ciepłą i pełną wzruszeń opowieść oraz za moje nowe literackie przyjaciółki, do których na pewno będę wracać!




wtorek, 26 lutego 2013

Magic Molly. Znikający króliczek. Tajemniczy kucyk - Holly Webb


Magic Molly. Znikający króliczek 
Molly ma magiczne zdolności – potrafi rozmawiać ze zwierzątkami!
Na urodzinowym przyjęciu swojej siostrzyczki Molly poznaje magika. Fantastyczny Feliks wyciąga z kapelusza małego króliczka, który jednak bardzo dziwnie się zachowuje. Nie dość, że wciąż ma czkawkę, to na dodatek cały czas znika. Żeby uniknąć kłopotów, Molly musi jak najszybciej odnaleźć psotne zwierzątko.
Jeśli kochasz zwierzęta, pokochasz też pełen magii świat małej Molly!



Magic Molly. Tajemniczy kucyk 
Molly ma magiczne zdolności – potrafi rozmawiać ze zwierzątkami!
Do kuźni dziadziusia Molly trafia kucyk Sopelek, który za nic w świecie nie pozwala się podkuć. Nie jest to jednak zwykły konik - ma wyjątkowy sekret. Tak naprawdę jest jednorożcem. Molly musi mu pomóc odzyskać wolność i odnaleźć miejsce, gdzie będzie szczęśliwy. 
Jeśli kochasz zwierzęta, pokochasz też pełen magii świat małej Molly! 

Okładka: miękka 
Ilość stron: 96 
Wydawnictwo: Znak Emotikon 
Cykl: Magic Molly

Uwielbiam przynosić książeczki dziecięce naszemu, małemu Jasiowi, synowi mojego szwagra. A malec z kolei uwielbia, jak mu się czyta, ogląda z nim obrazki. Siada wtedy z poważną minką i pokazuje paluszkiem. Cieszę się, że uczymy go miłości do książek już od maluszka – mam nadzieję, że mu tak zostanie. 
Ostatnimi czasy, wpadła mi w oko seria książeczek dla dzieci „Magic Molly” – za nami już opowieść o piesku, a teraz dochodzą dwie kolejne o króliczku i o koniku – kompletujemy powoli całą serię. Liczę na to, że za jakiś czas, kiedy Jaś podrośnie, sam wróci do tych książeczek, poczyta je sam i pokoloruje ilustracje. 

Seria „Magic Molly” opowiada o dziewczynce, córce weterynarza, która posiada niezwykły dar, słyszy i potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Te krótkie opowiastki uczą dzieci miłości do zwierząt, cierpliwości, sposobu zajmowania się nimi. Te mądre opowiadania napisane są lekkim i prostym językiem. 

„Znikający króliczek” to opowieść o króliku magika. Molly ma urodziny, na których jako atrakcja występuje magik. Wyciąga on z kapelusza królika, który bardzo dziwnie się zachowuje i w dodatku ma… czkawkę. Zwierzątko ucieka, a Molly musi je odnaleźć i dowiedzieć się, co się z nim dzieje. 

„Tajemniczy kucyk” to sympatyczna opowieść o małym koniku, zwanym Sopelkiem. Kucyk trafia do kuźni dziadka Molly. Ma zostać podkuty, ale nie chce nikomu na to pozwolić. Kucyk nie jest bowiem zwykłym kucykiem, tylko… jednorożcem. To jego sekret, a Molly musi mu pomóc wydostać się na wolność. 

Książeczki „Magic Molly” są bardzo ciekawe, pisane prostym i jasnym językiem, zrozumiałym dla dzieci. Opowiastki są mądre i wiele uczą dzieci. W zabawny sposób uczą je miłości do zwierząt, kształtują ich świadomość, uczą zachowań w stosunku do zwierząt. Wielkim plusem są ilustracje, a właściwie czarno-białe szpice obrazków, które dziecko może pomalować według własnego wyobrażenia. To jakby połączenie bajki i kolorowanki – książeczka jest wtedy inna u każdego dziecka, bardzo osobista i indywidualna. Myślę, że to świetny pomysł – dziecko samo kształtuje swoją własną wizję opowieści.



poniedziałek, 25 lutego 2013

Z pustymi rekami – Valerio Varesi

Kolejna powieść kryminalna Varesiego, w której autor, dziennikarz bolońskiej redakcji "La Repubblica", zdaje się przelewać na papier to, co wie o współczesnym, nie tylko włoskim społeczeństwie, a czego nie może napisać w typowym artykule prasowym. 
Wyjątkowo upalne lato... Mieszkańcy Parmy gorzej niż zwykle znoszą zaduch i skwar. W barach wybuchają bójki. Nocami nieznani sprawcy podpalają pojemniki na śmieci. W samym centrum, przed budynkiem Teatro Regio, słynnej parmeńskiej opery, ktoś napada na popularnego ulicznego akordeonistę i zabiera mu instrument. Właściciel luksusowego butiku zostaje pobity na śmierć w swoim mieszkaniu. Komisarz Soneri coraz częściej słyszy o potężnym lichwiarzu doprowadzającym do ruiny wielu obywateli miasta. Wkrótce okaże się, że wszystkie te sprawy są ze sobą powiązane bardziej, niżby się mogło wydawać, i że to dopiero początek historii mrocznej i duszącej jak sierpniowy upał w centrum włoskiego miasta. 

Okładka: miękka 
Ilość stron: 264 
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 26 luty 2013

Swego czasu, czytałam „Pokoje do wynajęcia” Varesiego – moje odczucia po lekturze były bardzo mieszane. Teraz sięgnęłam po jego książkę po raz kolejny i mam podobne odczucia. Całość jest, jak dla mnie, za mało włoska – brak mi tutaj charyzmy i ekspresji Włochów. Tempo powieści jest niespieszne, aż za spokojne jak na kryminał, ale taki jest styl tego pisarza. 
„Pokoje do wynajęcia” i „Z pustymi rękami” łączy miejsce akcji, Parma, oraz postać komisarza Soneriego

Przenosimy się do Parmy, zalanej falą nieznośnych upałów. Żar leje się z nieba, a ludzie zaczynają „wariować”. Na posterunek policji napływają kolejne zgłoszenia o przestępstwach – a to o bijatyce, a to o kradzieży akordeonu ulicznemu grajkowi. Komisarz Soneri trafia do mieszkania pobitego na śmierć właściciela butiku. W pierwszej chwili skojarzenie policji idzie w kierunku napadu rabunkowego, jednak oprócz kilku drobiazgów i telewizora nie zginęły inne cenne rzeczy, sejf został pominięty. Coś tutaj nie gra…. Do policji docierają informacje o lichwiarzu, który działa na terenie Parmy i dyktuje swoje warunki, doprowadzając wielu do rozpaczy. 
Okazuje się, że ostatnie zgłoszenia są w jakiś sposób ze sobą powiązane, a wszędzie pojawia się jak cień postać lichwiarza. Czy Soneriemu i tym razem uda się wyjaśnić sprawę i pojmać winnego/ych? 

Valerio Varesi w swoich powieściach pokazuje inne oblicze kryminału - wolniejsze, spokojniejsze, pełne rozmyślań. Język powieści jest bardzo ciekawy i bogaty, ale bardziej pasowałby mi do powieści obyczajowej. Ciężka, upalna pogoda i jej niedogodności udzielają się czytelnikowi – opisy są tak sugestywne, że i mnie dopadła fala żaru ( chyba z kominka :) patrząc, że za oknem zima w pełni. 

Podsumowując, stwierdzam, że czytałam już wiele różnych kryminałów i, niestety, Varesi do moich ulubieńców nie należy. Wolę kryminały pełne akcji i dreszczyku emocji, a klasyki nie do końca spełniają moje oczekiwania. Jeśli jednak lubicie kryminały w klasycznym stylu, pełne spokojnego dochodzenia, przemyśleń – to spodoba Wam się komisarz Soneri i jego metody pracy śledczej.


niedziela, 24 lutego 2013

Nowe oblicze Greya - E.L.James

Ich przypadkowe spotkanie dało początek fali namiętności, która z czasem wcale nie osłabła. Wspólna codzienność okazała się nie lada wyzwaniem, któremu Anastasia i Chrstian dzielnie stawiają czoła w imię łączącego ich uczucia. Kochankowie wciąż dryfują po wzburzonym morzu uczuć, targani namiętnością i rozterkami, niepewni tego, co zgotuje im los. Czy najbardziej poruszająca historia miłosna tego roku zakończy się happy endem? A może piękny sen przerwie były szef Any, Jack Hyde, który poprzysiągł zemsty i cierpliwie czeka na swoją szansę?
Okładka:  miękka ze skrzydełkami
Ilość stron:   688
Wydawnictwo: Sonia Draga
Cykl:   Pięćdziesiąt odcieni Greya  cz.3

Trzeci tom Greya już za mną - było ciekawie, na pewno nie nudno, a chwilami wręcz zabawnie. Cała wielka, erotyczna otoczka wokół tego cyklu wydaje mi się zbędna - to po prostu świetny romans z elementami erotycznymi. Mnie wielka reklama zniechęciła do książki - cieszę się jednak, że po nią sięgnęłam. Polubiłam upartą Anę, nawet samego Greya, jak również jego ochroniarzy Taylora i Sawyera. To była świetna, odprężająca lektura - w sam raz na weekend.

Opowieść rozpoczyna się, niezwykle sielsko i romantycznie, ślubem Any i Christiana, po którym Greyowi znowu włącza się obsesja panowania i pilnowania pani Grey - ona jest oporna i stara się jednak stawiać na swoim. Taka jedna, nieposłuszna decyzja sprawia, że zostaje uratowane jej życie. Jack Hyde nie zawahał się bowiem zaatakować ponownie i to ona miała być jego celem, ale... nie wróciła do domu na czas, tylko poszła na drinka z Kate. Grey jest wściekły, ale Ana nauczyła się już sobie z nim radzić. Hyde trafia do więzienia. Wydaje się, że wszystko powinno się teraz dobrze układać, kiedy, w wyniku wypadku, Ray trafia do szpitala. Ana leci do niego i siedzi przy łóżku nieprzytomnego ojczyma, dołącza do niej mąż. W końcu zabierają go do Seattle, a wtedy okazuje się, że Ana jest... w ciąży. Grey wpada we wściekłość, jest przerażony i sfrustrowany. Od słowa do słowa dochodzi do awantury, a drogi małżonków rozchodzą się.... Kiedy Hyde wychodzi na wolność, kontaktuje się z Aną i żąda okupu za Mię. Kobieta zdesperowana rusza na pomoc szwagierce i omal nie przypłaca tego życiem... Jak potoczy się dalsze życie Any i Christiana? Przeczytajcie sami!

"Nowe oblicze Greya" to świetny romans z elementami powieści sensacyjnej, mocno nasycony erotyką. Świetnie napisany - lekko i dowcipnie. Choć trzeba przyznać, że wiele sytuacji jest bardzo oczywistych i z góry wiadomo, co będzie działo się dalej. Pomimo tej stereotypowości, doskonale mi się czytało ten tom. Opowieść okazała się zabawna, a Ana pozostała wciąż tą samą, zadziorną dziewczyną z pazurem, natomiast Grey, małymi krokami, kontynuował swoją metamorfozę. Wątek sensacyjny mocno ubarwił całość i dodał jej pieprzyku. Całość uważam za naprawdę niezłą, relaksującą lekturę - polecam!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...