sobota, 23 listopada 2013

Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie. - Katarzyna Bosacka

Znana dziennikarka, prowadząca program „Wiem, co jem i wiem, co kupuję” w stacji TVN Style, pewnego dnia postanowiła cudnie schudnąć. O swojej walce z nadprogramowymi kilogramami systematycznie opowiadała w programie „Dzień Dobry TVN”. Pożegnanie z pulpetem nie przyszło łatwo. Kasia musiała się nieźle namęczyć, by osiągnąć upragnioną wagę. Jak jej się to udało? Poprzez zdrowe, mądre odchudzanie, dietę opartą na ogólnodostepnych i tanich produktach oraz rozsądne ćwiczenia. Jeśli należysz do osób, którym kilogramy wymknęły się spod kontroli, dzięki książce „Żegnaj, pulpecie” dowiesz się, jak się ich skutecznie pozbyć.


Okładka: miękka
Ilość stron: 128
Wydawnictwo: Publicat

Katarzyna Bosacka jest dziennikarka, którą bardzo lubię i cenię. Zawsze chętnie oglądam jej programy telewizyjne „Wiem, co jem”, gdzie analizuje różne produkty pokazując nam ich zalety i wady. Robi to w sposób ciekawy i zabawny. Tak samo podeszła do książki o odchudzaniu, którą napisała. Z uśmiechem, lekką drwiną, ale jak zawsze profesjonalnie.

Książka ma ciekawą formę, wzbogacona jest mnóstwem zabawnych rysunków i przydatnymi przepisami. Rozpoczyna ją seria wymówek, którą sobie serwujemy wraz ze wzrastającą wagą. Wena twórcza nie opuszcza kobiet :) Często jednak jest to spowodowane naszą niewiedzą i brakiem motywacji. Nie wiemy, od czego i jak zacząć dietę, jak się zmotywować i jak zadbać o racjonalną dietę, a nie chwilową głodówkę.


Nasze odchudzanie wiąże się z solidnym planem, który serwuje nam Autorka. Planem, którego należy konsekwentnie się trzymać. Uczy nas przygotowania tanich, pożywnych i niskokalorycznych posiłków. Jedzenie jest urozmaicone i sycące. Należy jeszcze zadbać o konkretne godziny posiłków – najlepiej 5 niewielkich posiłków dziennie i mnóstwo wody do picia.

Autorka przedstawia nam całe spectrum diet, często łudzących, nieskutecznych lub po prostu szkodliwych dla organizmu (jak np. dieta kopenhaska). Podoba mi się metoda garstek i używania talerzyków trójdzielnych. Mamy konkretną porcję do zjedzenia, a na takim talerzyku wydaje się, że posiłku jest całkiem dużo. 

Książka jest bogata w informacje, napisana ciekawie, lekko i z humorem. Prezentuje wszelkie za i przeciw dotyczące diet, ukazuje inne diety, drwi z naszych wymówek i podaje na tacy świetne przepisy. Teraz potrzeba już tylko dobrej woli i samozaparcia… a z tym bywa gorzej. Na pewno skorzystam z przepisów zaprezentowanych przez panią Kasię i postaram się więcej pić, bo z tym u mnie kiepsko.

Moje drogie, Święta i Sylwester, tuż… tuż… mądrą dietę czas zacząć, zanim będzie za późno! Polecam książkę Katarzyny Bosackiej – na pewno się przyda!


piątek, 22 listopada 2013

Historie, które napisało życie - Dorota Sumińska

Dorota Sumińska jest baczną obserwatorką przyrody i świata, interesuje ją każde istnienie. Ważni są dla niej tak samo ludzie, jak zwierzęta i cała natura. Przez lata gromadziła różne historie, wspomnienia, anegdoty, które stały się kanwą wielowątkowej, uniwersalnej opowieści o przewrotności losu i wszechobecności zwierząt, które towarzyszą ludziom w kluczowych momentach życia. Spełnione marzenia, podstępna miłość, która pojawia się w niespodziewanym momencie, przypadki, które stają się przeznaczeniem. Gesty, słowa, przedmioty, które na zawsze odmieniły czyjeś życie. Sekrety, które łączą i dzielą. Ludzie zapadający w pamięć na zawsze. Bracia mniejsi, którzy pomagają uświadomić ludziom inny wymiar codziennych spraw. Nieoczywiste, zaskakujące, poruszające… historie z życia i o życiu.

Okładka: miękka
Ilość stron: 192
Premiera: 7 listopada 2013

Opowiadania i felietony nie są moją ulubioną formą literacką, jednak czasem po nie sięgam, sugerując się autorem. Książki pani Sumińskiej urzekły mnie i dlatego sięgnęłam po tomik jej opowiadań. Wrażenia? Zdecydowanie wolę powieści pani Doroty od opowiadań!

Zbiór opowiadań „Historie, które napisało życie” zawiera dziewiętnaście, krótkich opowiadań opowiadających o życiu. To swoista mozaika wydarzeń, migawek i podpatrzonych sytuacji, wziętych z otaczającego nas świata. Pani Dorota zbierała je w głowie, aż w końcu przelała na papier.

Są one bardzo różnorodne, częstym gościem w jej opowieściach są zwierzęta i lekarze. Wszystkie opowiadania łączą uczucia i emocje. Znajdujemy w nich szczęście, miłość, nadzieję, rozczarowania, przyjaźń. Ujęły mnie opowiadania ze zwierzętami w tle, gdzie pani Dorota pokazuje ludzką czułość, odpowiedzialność i miłość do zwierząt . 
Krótkie historyjki przedstawione przez panią Sumińską chwilami wywołują uśmiech, chwilami konsternację, a chwilami łezka kręci się w oku. Oddziałują na emocje i trącają wiele strun w duszy czytelnika. 

W tej niewielkiej objętościowo książeczce zmieściło się życie. Opowiadanka świetnie nadają się jako przerywniki pomiędzy innymi zajęciami. Są ciekawe, ale zdecydowanie wolę dłuższe formy literacki i dłuższe opowieści, jakie serwuje pani Dorota. Nadal moja ulubioną książką tej Autorki pozostaje „Zwykłe niezwykłe życie – cudowna opowieść, która zapadła mi w serce. Polecam!


czwartek, 21 listopada 2013

Poza zasięgiem - Hank Steinberg

"Poza zasięgiem" to sensacyjna opowieść osnuta na bazie poszukiwań zaginionej żony. Bohater Charlie Davis w związku z opieszałością i fałszywymi oskarżeniami ze strony policji zmuszony jest poprowadzić własne śledztwo. Trop zaczyna się na poboczu autostrady, którą jego ukochana Julia wracała wraz z dziećmi z Disneylandu do domu. Wkrótce okazuje się, że zagadkowe porwanie ma związek z międzynarodową aferą szpiegowską. Kolejne ślady wiodą Charliego do Uzbekistanu.

okladka: miękka
Ilośc stron:  368
Wydawnictwo:   Muza/Akurat


„Poza zasięgiem” to debiut literacki znanego scenarzysty Hanka Steinberga, którego możecie kojarzyć z takich produkcji jak „Zakładnicy”, „Bez śladu” czy „61”. Steinberg włożył w książkę całą swoją pomysłowość i doświadczenie, w efekcie otrzymaliśmy znakomicie napisany i trzymający w napięciu thriller.

Głównym bohaterem powieści jest dziennikarz Charlie Davies, który wraz z żoną Julie, mieszka w Uzbekistanie. Oboje walczą o ludzką godność i sprawiedliwość, chcą pokazać jak żyją i jak traktowani są obywatele tego kraju. Oboje są pasjonatami i zapaleńcami, Julie nie przeszkadza nawet zaawansowana ciąża. Na skutek drastycznych wydarzeń, których byli świadkami omal nie zginęli, Charlie na skutek postrzałów, a Julie – przedwczesnego porodu. Wrócili do Stanów Zjednoczonych, gdzie wraz z dwójką dzieci prowadzą spokojne, ustatkowane życie. Julie dusi się w tej atmosferze, czuje się stłamszona i znudzona. Pewnego dnia po powrocie z wyjazdu, Julie zostaje porwana podczas powrotu z dziećmi z Disneylandu. Charlie odnajduje dzieci i staje się podejrzanym dla policji. Wbrew wszystkiemu rusza śladem żony, a prowadzi on z powrotem do Uzbekistanu i do Aliszara Bykowa, dawnego kochanka Julie. Co odkryje Charlie? Czy uda mu się ocalić Julie?

„Poza zasięgiem” to powieść, którą pochłania się jednym tchem. Intrygująca fabuła, porywające tempo akcji i niezwykły klimat, to wyróżnia tę powieść wśród innych. Język jest prosty, lekki, a akcja mknie jak burza. Przyjaciele okazują się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi, żona okłamuje męża, a wszystko ma podtekst polityczny. Doskonały pomysł na fabułę został wykorzystany w 100% i skrupulatnie dopracowany w najmniejszych szczegółach. Świetna, dobrze napisana i trzymająca w napięciu książka!
 Macie ochotę na potężną dawkę mocnych wrażeń – „Poza zasięgiem” spełni wasze oczekiwania!





środa, 20 listopada 2013

Stosik 47

Kochani, dawno nie pokazywałam stosików, co nie znaczy, że książek mi nie przybywa - wręcz przeciwnie. Tylko czasu brak....niestety!

Dziś pochwalę się moim stosikiem książek ze Świata Ksiażki - bardzo się cieszę, że jest i nadal wydaje tytuły, ktore chcę czytać. I pewnie, nie tylko ja :)




Przepraszam za jakość, niestety jest robione telefonem. Ale za to jakie cudeńka - nowa książka Pauliny Simons, którą uwielbiam i Theresy Revay, któraoczarowała mnie "Białą Wilczycą".
Mocne wrażenia gwarantowane przy lekturze Asy Lantz, a chwile relaksu zapewnia mi "Obietnica gwiezdnego pyłu" i "Klub Porcelanowej Filiżanki".

Po którą siegnęlibyście najpierw? 





Wilcza księżniczka - Cathryn Constable

Sophie, osierocona i niepozorna uczennica angielskiej szkoły dla dziewcząt, marzy o romantycznych przygodach i pragnie być kimś wyjątkowym, ale nawet w najśmielszych fantazjach nie wyobraża sobie tego, co ją spotka... Pewnego dnia ona i jej dwie koleżanki wygrywają miejsca na szkolną wycieczkę do dalekiej Rosji. Tam trafiają do złego pociągu, a potem na stację kolejową gdzieś w rosyjskiej głuszy. Z fatalnej opresji ratuje podróżniczki piękna i zagadkowa księżniczka Anna Wołkońska, która zabiera je do swego pałacu. Oczarowuje gości opowieściami o zagubionych brylantach i tragicznej przeszłości swego rodu. Jednak gdy zapada noc, pod pałac podchodzą wilki, a księżniczka coraz bardziej interesuje się samą Sophie, dziewczynki zaczynają się bać…

Okładka: miękka
Ilość stron: 270
Wydawnictwo: Bukowy Las

Do tej książki przyciągnęła mnie bajowa okładka, magiczna, zimowa. Często na nią zerkałam podczas lektury książki, która zajęła mi jedno popołudnie. Przeczytałam ją z wielką przyjemnością, dałam się uwieść zimowym, rosyjskim klimatom i legendzie o rodzie Wołkońskich i białych wilkach.

Główną bohaterką opowieści jest nastoletnia Sophie, której rodzice umarli, a ona została oddana pod opiekę Rebecci. Kobieta nie interesuje się dziewczynką, oddała ją do szkoły z internatem i jest zadowolona, że nie musi się nią zajmować. Sophie jest bardzo samotna, zawsze jednak może liczyć na dwie przyjaciółki, z którymi dzieli pokój. Jej wielkim marzeniem jest wyjazd do Petersburga, coś ją tam ciągnie, śni jej się po nocach. Jakież jest jej zdumienie i szczęście, kiedy okazuje się, że jej marzenie się spełni i wraz z przyjaciółkami pojedzie do Petersburga na szkolną wycieczkę. Tam odbiera je tajemnicza Galina Starowa i ruszają pociągiem, ku zdumieniu dziewcząt, na rosyjską wieś, a nie do Petersburga. Podczas przystanku, Galina wysiada i pozostawia dziewczynki same. 

Kiedy konduktor wyrzuca je z pociągu w środku lasu, są przerażone. Znajdują w pobliżu chatkę, gdzie nocują. Stamtąd zabiera je Iwan i zabiera do siedziby księżniczki Wołkońskiej.
Kobieta jest niesamowita i robi wrażenie na dziewczynkach, zależy jej na Sophie. Chce, aby dziewczynka pomogła jej odnaleźć brylanty Wołkońskich. W pałacu czeka dziewczynki wiele niespodzianek i perypetii. Kto okaże się prawdziwą wilczą księżniczką, a kto tylko ją udaje?
Przeczytajcie – czeka was magiczna, zimowa opowieść!

Cathryn Constable porywa nas w fascynującą i niesamowitą podróż w zimowe, rosyjskie klimaty, daleko od cywilizacji, gdzie żyją białe wilki. Legenda o rodzie Wołkońskich jest pasjonująca, robi wielkie wrażenie na czytelniku i podsyca ciekawość. Całość przypomina mi stare rosyjskie baśnie, klimatyczne i magiczne. Oczami wyobraźni widzimy białe połacie ziemi, skrzący od śniegu las, zamarznięte jeziora i wielki zrujnowany zamek. Opowieść jest przepiękna, a przy tym bardzo spójna i lekka. Zaintrygowało mnie połączenie legendy, przeszłości Sophie i jej rodziców oraz teraźniejszości w jedną, arcyciekawą opowieść. Pani Constable operuje bardzo barwnym i obrazowym językiem, który przemawia do wyobraźni. Całą historię otacza aura tajemnicy i niedopowiedzenia, intryguje czytelnika i sprawia, że nie sposób jej odłożyć.

„Wilcza księżniczka” to niesamowita, baśniowa historia, świetna na leniwe zimowe popołudnia i wieczory.

wtorek, 19 listopada 2013

Password - Mirjam Mous

Mick, wchodząc do pokoju swego najlepszego przyjaciela Jerro, dostrzega, że ten leży nieprzytomny. Szybko powiadamia pogotowie. Ponieważ nie należy do rodziny, nie wolno mu towarzyszyć przyjacielowi w karetce. Lecz gdy chwilę później w szpitalu chce się czegoś o nim dowiedzieć, spotyka go coś osobliwego.
Na Stefana czeka pod szkołą nieznany mężczyzna. Chłopiec mu nie ufa, więc odchodzi. Czego ten facet od niego chce? Stefan rozpaczliwie próbuje zgubić śledzącego go człowieka.
Życiorysy trzech chłopców splatają się ze sobą w szczególny sposób. Przedziwne wydarzenia następują jedno po drugim, a Jerro i Stefan znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie. Mick powoli dochodzi do szokującej prawdy...

Okładka: miękka
Ilość stron: 328
Wydawnictwo: Dreams 

Miriam Mouse jest pisarką tworzącą prozę dla dzieci i młodzieży. Polski rynek zdobyła powieścią „Boy 7”, świetnym thrillerem. „Password”, moim zdaniem, jest zdecydowanie słabszą pozycją, ale myślę, że młodzieży się spodoba. Ja oczekiwałam czegoś więcej.

Na początku książki poznajemy dwójkę przyjaciół, Micka i Jerro. Są zupełnie różni, dzieli ich status społeczny, a łączy przyjaźń. Jerro pochodzi z bogatej rodziny i mieszka w pięknym domu, dobrze strzeżonym, jak ptaszek w złotej klatce. Mick często odwiedza przyjaciela i spędza z nim czas. 
Tak było i tym razem. Jednak, kiedy chłopiec wrócił z łazienki zastał swego przyjaciela nieprzytomnego na łóżku. Wezwano pogotowie, które zabrało Jerro do szpitala i zawiadomiono jego rodziców, przebywających za granicą. Mick chciał jechać z przyjacielem, ale mu nie pozwolono odwiedził go dopiero następnego dnia. Jerro był jakiś dziwny, a i jego choroba nie zgadzała się z objawami. Mickowi coś nie pasowało…. Jego przyjaciel nagle się zmienił.
Tymczasem Stefan, na każdym kroku spotyka nieznajomego mężczyznę. Boi się go, ale stara się do niego nie zbliżać. Mężczyzna nie odpuszcza i chodzi za nim jak cień. O co mu chodzi? Co wiąże trzech chłopców i nieznajomego?

Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, ale mam wrażenie, że nie został do końca wykorzystany jego potencjał. Powieść jest dość przewidywalna i brakowało mi elementu zaskoczenia oraz dynamiki, która aż biła w „Boy7”.
Ciekawie skonstruowane są sylwetki bohaterów. Każdy z chłopców jest inny, różnice zostały mocno zaakcentowane. Język powieści jest prosty, barwny, doskonale trafiający do młodzieży. Powieść przeczytałam z przyjemnością, ale niestety nie powaliła mnie. 

„Password” to lekka i relaksująca lektura na jedno popołudnie.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Szczęście w cichą noc - Anna Ficner-Ogonowska

Wieczór wigilijny, za oknem cisza. Pada śnieg, dom pachnie piernikiem i goździkami, na stole dodatkowe nakrycie, może zaraz ktoś przyjdzie... To wszystko znajdziecie w najnowszej książce Anny Ficner-Ogonowskiej.
Hania pragnie spędzić wigilię z najbliższymi osobami w swym rodzinnym domu. Chce, by było jak dawniej... Zapowiada się wspaniały czas, pełen miłości, mądrych rozmów, rozkochanych spojrzeń i wyśmienitych dań.

Okładka: miękka
Ilość stron:
Wydawnictwo:  ZNAK

Sięgnęłam po tę książkę, bo jej okładka zaraża wręcz optymizmem i wywołuje uśmiech na twarzy. I wiem jedno, za miesiąc, w świąteczny czas, sięgnę po nią znowu i będzie to moja świąteczna lektura.


Opowieść jest tak ciepła i naładowana pozytywnymi uczuciami, że aż żal, że jest tak krótka. Jestem rozczarowana, ale to jej jedyny minus. Jedni powiedzą słodka, cukierkowa, a ja powiem - cudowna, świateczna opowieść. Przeczytałam ją z szerokim uśmiechem na twarzy i wizją świąt w głowie.
Pani Ania tak ciepło pisze o świętach, o szczęściu, o miłości i o wigilijnej tradycji, że aż łza kręci się w oku.

Hani i Mikołaja nie trzeba przedstawiać czytelnikom trylogii pani Ficner- Ogonowskiej. Po wielu perypetiach znaleźli miłość i czekają na swoje Szczęście, czyli dzieciątko, które Hania nosi w brzuszku. Aktualnie jest na zwolnieniu i odpoczywa w domu. Ciąża jej służy, jest promienna i wiecznie uśmiechnięta. Mikołaj patrzy z czułością na żonę i wręcz nosi ją na rękach. Rozumieją się bez słów i nowy pomysł Hani, wcale nie dziwi jej męża. Kobieta postanowiła urzeczywistnić marzenia matki i zorganizować Wigilię dla całej rodziny. Jej siostra, Dominika, martwi się o nią i stara się jej wypersfadować pomysł - w końcu kapituluje. Obie siostry planują przygotowania wigilijne i zapraszają gości. Wszystko przebiega zgodnie z planem Hani, która jest przeszczęśliwa i często myśli o mamie. Na kolacji zjawia się nawet tajemniczy wędrowiec - kto nim jest? Poczytajcie sami! 

"Szczęście w cichą noc" to wzruszająca, ciepła i przede wszystkim bardzo optymistyczna historia. Pełna milości i radości, pełna świątecznych przepisów i świątecznego nastroju. Ujęło mnie bardzo staranne przygotowanie książki - twarda okładka z pięknym zdjęciem, ryciny ze świątecznymi gałązkami ostrokrzewu wewnątrz i przepisy na końcu książki. Niepowtarzalna, świąteczna pozycja.
Każdy ma swoją ulubioną, świąteczną pozycje, do której wraca każdego roku. Ja, w czasie Świąt, zawsze czytałam jeden z tomów "Jeżycjady", teraz na pewno w świąteczny czas będę wracać do książki pani Ani. Uwielbiam jej klimat, optymizm i opowieści pani Irenki o Bożym Narodzeniu i tradycjach.
Polecam tę magiczną opowieść na świąteczny czas!



niedziela, 17 listopada 2013

Kolorowe szkiełka - Mirosława Kareta

W mglisty listopadowy wieczór Marta, mieszkanka krakowskiego Kazimierza, spotyka po drodze do domu sześcioletniego chłopca, Adriana. Jedyne, co go interesuje, to niesiony przez nią pakunek z pączkami... Właśnie tego dnia Marta wyłączy na chwilę nieoceniony mechanizm obronny, zwany zdrowym rozsądkiem, i podąży za głosem serca. Ktoś postronny mógłby to nazwać szaleństwem. A jednak... Przypadkowe spotkanie dorosłej kobiety i dziecka może postawić dom na głowie, zniszczyć jedną miłość i wskrzesić inną, przepędzić demony z przeszłości. Obudzić odwagę, dać wolę walki i radość życia. Ale też wpędzić człowieka w czarną rozpacz…
Żeby się o tym dowiedzieć, trzeba jednak podjąć ryzyko.

Okładka: miękka
Ilość stron: 424
Wydawnictwo: Zyski S-ka 

Zdarzenia i fakty z naszego życia tworzą swoistą mozaikę, tak jak kolorowe szkiełka tworzą witraż. Życie każdego z nas, tak jak witraż, jest niepowtarzalne i nie ma drugiego identycznego. Szkło się tłucze, a my przeżywamy troski i problemy. Jednak wszystko w życiu jest „po coś” i z czasem nasze troski przemieniają się w radość. 
Taką ciepłą opowieścią o życiu, z odłamkami szkła w tle, są „Kolorowe szkiełka” Mirosławy Karety. 

Marta jest sekretarką w kancelarii prawnej, mieszka sama w starej kamienicy na krakowskim Kazimierzu. Pewnego wieczoru wraca do domu z nieudanej randki, po drodze kupuje pączki i planuje wieczorny relaks przy paczki i książce. Otwierając furtkę słyszy szelesty w pobliskich zaroślach, serce podchodzi jej do gardła. 
Okazuje się, że to tylko dziecko, mały synek sąsiadki, który czeka na dworze na powrót matki. Jest bardzo późno i zimno, Marta wchodzi do mieszkania, ale ma wyrzuty sumienia, że pozostawiła chłopca na dworze. Wraca po niego i zaprasza na pączka. Gościna kończy się noclegiem, bo matka-narkomanka nie wróciła z wojaży. Chłopcem zwykle zajmowała się inna sąsiadka, ale jest chora. Mały jest niezwykle sympatyczny, nazywa Martę – Pączkiem. 
Rano okazuje się, że dziecko śpi i chyba jest chore. Kobieta dzwoni do matki i prosi ją o pomoc, a sama biegnie do pracy. Zajmują się chorym przez kilka dni, po czym pojawia się matka i bez słowa zabiera go do domu. Niestety, po niedługim czasie, podczas świąt, ścieżki Marty i chłopca znowu się przecinają, w dramatycznych okolicznościach. Matka zostaje aresztowana, a chłopiec oddany do rodziny zastępczej. Marta nie może o nim przestać myśleć, odwiedza go i w końcu sama zostaje jego rodziną zastępczą. Wiele zmienia się w jej życiu. Musi zapłacić niemałą cenę za miłość i przywiązanie do chłopca. A to nie koniec ich perypetii i trosk…

„Kolorowe szkiełka” to opowieść o życiu, o odwadze, miłości i przyjaźni, o bezinteresowności. Opowiedziana przez Mirosławę Karetę historia jest niezwykle ciepła i wzruszająca, a przy tym mocno poruszająca. Zaimponowała mi postawa Marty, młodej kobiety, która własne szczęście postawiła na szali , dbając o szczęście i bezpieczeństwo zupełnie obcego dziecka. Dała mu dom i miłość, rezygnując ze związku. Bezinteresownie i szczerze. Podczas gdy w jej życiu pojawiło się tak wiele zawirowań i problemów, mały Adrian stał się jej opoką i celem. Walczyła o niego jak lwica, a potem oddała matce z niezwykłą klasą i wielkim bólem w sercu. 

Opowieść jest napisana lekko, barwnym i prostym językiem. Czyta się ją szybko i z wielką przyjemnością. Wzbudza wiele uczuć, porusza i skłania do refleksji i przemyśleń. Pokazuje zwykły świat wokół nas, w niezwykły sposób. Uświadamia nam, jak wiele dzieje się wokół nas, jak wiele nie zauważamy, zaganiani i zamyśleni. 
Zbliżają się Święta, może warto otworzyć oczy i rozejrzeć się wkoło. Jest wiele osób, które naszej pomocy potrzebują. Czasem nie trzeba wiele, by zmienić czyjeś życie …..


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...