Są książki, które kochają i czytają całe rodziny, od dzieci aż po dziadków. Takim cyklem jest z pewnością Małe Licho autorstwa Marty Kisiel. Ja pokochał ten cykl i jego bohaterów od pierwszej części i pozostaję gorącą wielbicielką do dziś. Wypatruję kolejnych tomików i uwielbiam do nich wracać - dla mnie to idealna lektura na poprawę nastroju :) Uwielbiam Licho, uwielbiam Bożka, nawet Tsadkiela :) Te opowieści bawią, uczą i pokazują jak wielką wartością są rodzina i przyjaciele. A cudowne ilustracje sprawiają, że aż żal odkładać książeczkę na półkę.
Szare chmury kłębią się w tym tomie na Bożydarem Antonim Jekiełłkiem zwanym Bożkiem. I to dosłownie :) W szkole mu nie idzie z matematyką, przyjaciele łączą się w pary, tkwią w smartfonach, a on jest z boku i czuje się samotny. Dom opanowała szara mgła odbierająca mu domowników. Przy wsparciu Tsadkiela musi wyruszyć w nieznane wymiary, aby ratować swoich bliskich. W tej niebezpiecznej podróży towarzyszy mu Herszt krasnoludków i obaj walczą z iluzją i zapomnianymi wrogami. Czy Bożkowi uda się przywrócić normalność i uchronić bliskich? To dla niego niezwykły egzamin dojrzałości...
Mam nadzieję, że jednak Małe Licho i krok w nieznane nie zamknie cyklu, jak wspomina w posłowiu Autorka. Myślę, że nie tylko ja będę walczyć o kolejne przygody bohaterów - Małe Licho i jego przyjaciele są nam po prostu potrzebni do życia :) Polecam gorąco cały cykl dla całych rodzin - Małe Licho łączy pokolenia :)
Nie poznałam jeszcze twórczości autorki,ale to chyba nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuń